sobota, 30 kwietnia 2016

13. "Loving you ain't easy"

ROZDZIAŁ #13
Heeej. Tak się zastanawiam ile jeszcze rozdziałów uda mi się wstawić zanim przyjdą wakacje. Ile obstawiacie?

MIŁEGO CZYTANIA..........

- Kocham cię. - powiedział Riker po pocałunku patrząc w oczy Blanci.
- A jak to mówi moje rodzeństwo, kochać nie jest łatwo. - dodał po chwili. Szatynka zaśmiała się delikatnie.
- Ja też cię kocham. - powiedziała po chwili. Nigdy nie była pewna swoich uczuć do Rikera, ale dzisiaj, po tym pocałunku było inaczej. Kiedy patrzyła mu w oczy, jej serce biło mocniej. Stojąc przy nim czuła się tak bezpiecznie jak jeszcze nigdy w życiu. Nagle chłopak uklęknął przed nią i złapał ją za rękę. 
- W takim razie, zostaniesz moją dziewczyną? 
Po tym pytaniu jej serce, ciało i rozum, wszystko krzyczało: tak! Mimo tego, że nie znali się długo pragnęła go i to bardzo. 
- Tak! - powiedziała po chwili namysłu. Kiedy blondyn wstał rzuciła się mu na szyję.
- A...  czy nie przeszkadza ci to, że... jestem młodsza?
- Wiek to tylko liczby. One... nie są ważne. Liczy się tylko miłość, która jest między nami.
- A nie przeszkadza ci to, że nie jestem sławna? 
- Jak będziemy skupić się na tym, co mi przeszkadza to...
- A więc jednak coś ci przeszkadza. - zauważyła.
- Nic mi w tobie nie przeszkadza kochanie.
- Ale może wolałbyś spotykać się z jakąś supermodelką, taką jak Courtney. - zasugerowała.
- Kiedy weszliśmy na temat dziewczyny Rossa? I to jest po prostu australijska aktorka.
- Ze świetną figurą i urodą taką, że oczu nie idzie oderwać.
- Posłuchaj. Ta rozmowa do niczego nie zmierza, więc nie ma sensu jej kontynuować. Ja nie potrzebuję żadnej divy. Dla mnie jesteś idealna. - po wypowiedzi uśmiechnął się do niej i objął ją ramieniem. 
- Idziemy do mnie? - zaproponował.
- Tak.
W czasie drogi do domu Lynch'ów Blanca myślała o tym, co powiedział jej Riker. To były słowa, które naprawdę wzięła sobie do serca. Pierwszy raz czuła się doceniona i kochana. Pierwszy raz w czasie tych wakacji, w Miami czuła taką radość. 

*Trochę później*
W domu R5
Każdy był czymś zajęty. Ross i Rocky szukali jakiegoś ciekawego programu w telewizji, Rydel szukała w internecie nowego przepisu do wypróbowania, a Ratliff stroił gitarę. Do domu nagle weszli Blanca i Riker. 
- Hej! Wiecie co się stało. Od dzisiaj ja i Tina jesteśmy parą. - oznajmił blondyn, gdy tylko weszli do środka.
- Serio? No to gratulacje! - powiedziała szczęśliwa Rydel i pobiegła przytulić przyjaciółkę. 
- To może obejrzymy razem jakiś film? - zaproponował Rocky.
- Spoko. Ja zaproszę do nas Courtney. - oznajmił od razu Ross.
Wszyscy wymienili spojrzenia. Każdy obecny tam był niezadowolony z pomysłu siedemnastolatka, ale nikt nie chciał zwracać mu uwagi. Mieli świadomość, że powiedzeniu mu czegoś wywoła tylko jakąś kłótnię, a tego raczej nikt nie chciał. 
- A może zaprosimy też Bellę. - zaproponowała Rydel patrząc na Tinę.
- Jasne, ale ty musisz to zrobić, bo ona nie chce mnie widzieć. - oznajmiła smutno.
- Jak to? Co się stało? - wtrącił się do rozmowy Ratliff.
- Długa historia. Chcesz to ją zaproś. - rzuciła, dając do zrozumienia, że nie zamierza kontynuować tej rozmowy. 
Jakiś czas później Bella pojawiła się w domu Lynch'ów. Film również został już wybrany. Brakowało tylko Courtney, którą zaprosił Ross.
- To oglądamy? - zapytała Rydel.
- Nie, bo jeszcze Court nie przyszła. - powiedział stanowczo Ross. Pomimo tego Rocky z Ratliffem włączyli film. Seans był bardzo nudny, dlatego Tina i Rydel postanowiły porozmawiać. 
- Dlaczego Courtney się spóźnia? - zapytała szatynka.
- Nie mam pojęcia, ale ona często nie przychodzi na czas. No wiesz... kochać nie jest łatwo, ale to co ona wyprawia z Rossem to już przegięcie.
- Dobra ten film jest nudny jak flaki z olejem. Wyłączcie to badziewie. - powiedział nagle Ratliff. Każdy przyznał mu rację.
- Zagrajmy w butelkę, ale coś ten deseń. - oznajmił Ross.
W tym momencie do domu R5 weszła Courtney. 
- Hej Rossy. - powiedziała całując go w policzek. 
- Hej. - rzuciła zupełnie bez entuzjazmu patrząc na resztę osób w salonie.
- Dobra to gramy w tą butelkę? - zmienił temat Rocky.
Po chwili wszyscy usiedli na podłodze, a na środku położyli przedmiot potrzebny do gry.
- Okej to może ustalmy coś sobie. - zaczęła Courtney. - Jeżeli ktoś nie będzie chciał wykonać jakiegoś zadania lub odpowiedzieć na pytanie będzie musiał spędzić noc w tamtym lesie po drugiej stronie. - dokończyła. Wszyscy niechętnie się zgodzili. 
Jako pierwsza kręciła Court. Padło na Blancę. ~ To są chyba jakieś żarty~ pomyślała niebieskooka. 
- Zadanie czy pytanie?
- Zadanie.
- Okej... tooo... pocałuj Rossa.
- Pogięło cię? Mam całować twojego chłopaka?!
- Tak. Uwierz mi, wiem co robię, nie jestem głupia. ~ Serio? Bo zaczęłam wątpić ~ pomyślała Tina. 
- No chyba, że chcesz spędzić noc w lesie. W takim wypadku wybieraj. Albo idziesz do lasu albo grzecznie wykonujesz zadanie.

__________________________________________
Oto rozdział 13! Mam nadzieję,
że się Wam podobał i nie zasnęliście
z nudów w połowie. Jeśli są jakieś
błędy to bardzo Was przepraszam, ale
pisałam ten rozdział o 23:00, a o tej
godzinie nie chce mi się rozdrabniać
na szczegóły. Mimo to liczę na chociaż
jeden komentarz.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Do następnego!

Co sądzicie o Tinie i Rikerze?
Myślicie, że Tina spędzi noc w lesie?
Co sądzicie o zachowaniu Courtney?
 Ciekawostki o Rossie:
#1 Jego ulubione filmy to "Romeo i Julia" oraz "Avatar"
#2 Jest znany z serialu "Austin&Ally" oraz filmu "Teen beach movie"

Piosenka: R5 - Easy love
https://www.youtube.com/watch?v=Nb-zu9Bg5O8
 



 

sobota, 23 kwietnia 2016

12. "I couldn't get it right"

ROZDZIAŁ #12
Czeeeeść! Słuchajcie nie dawno na blogu wybiło 10 000 wyświetleń. Bardzo Wam dziękuję. To dla mnie bardzo wiele znaczy. <3333 Mam też taką propozycję, że pod każdym rozdziałem będę pisać dwie ciekawostki o Rossie. Zacznę dzisiaj.

MIŁEGO CZYTANIA.........

- Cześć. - odezwała się po jakimś czasie szatynka i podała rękę Courtney. Do oczu Tiny zaczęło napływać coraz więcej łez starała się jednak pokazać, że wszystko jest w porządku. Było jej przykro głównie dlatego, że czuła się oszukana. Ross nigdy nic nie wspomniał o tym, że ma dziewczynę. W dodatku wyglądającą jak jakaś super modelka. Ciemne, falowane włosy, brązowe oczy, wysoka i ze świetną figurą. Tylko pozazdrościć. Spojrzała na Rossa. 
- Mogę to wszystko wyjaśnić. - mówił zauważając łzy w oczach przyjaciółki.
- Nie oczekuję od ciebie żadnych wyjaśnień. - powiedziała patrząc w ziemię. Następnie ruszyła w kierunku hotelu. Miała spory kawał drogi, ale zdecydowanie wolała iść teraz na pieszo, bo gdy widziała Rossa i Courtney razem... robiło jej się nie dobrze. Szła już dłuższy czas. Większość drogi przeszła. W oddali było już widać kawałek hotelu. Marzyła teraz o tym, żeby być już w środku, położyć się, odpocząć od wszystkiego i przede wszystkim porozmawiać z Bellą. Przecież miały spędzać te wakacje razem, ale nic już nie było takie samo jak na początku. Minęły już prawie 3 tygodnie od ich przyjazdu tutaj, a one z każdym dniem oddalały się od siebie. W ostatnim czasie już nawet się do siebie nie odzywały. 

Hotel
Kiedy doszła do hotelu postanowiła odnaleźć ciocię, aby pokazać, że wróciła cała i zdrowa. Poszła do jej apartamentu i zapukała. Po około 15 sekundach ciocia otworzyła drzwi. Widok Blanci trochę ją zdziwił.
- Cześć ciociu. Coś ze mną nie tak? Patrzysz na mnie jakbyś nie widziała mnie od co najmniej dziesięciu lat. 
- Cześć Tina. Wszystko jest ok, ale Ratliff mówił, że pojedziecie do domu zespołu, bo odbierają was z lotniska.
- Ratliff tak powiedział? Jak widzisz zaszły małe zmiany. Wróciłam na pieszo.
- Szłaś taki kawał? Trzeba było po mnie zadzwonić.
- A od czego mam nogi? Nie przejmuj się. Idę teraz trochę odpocząć. Pa.
Po rozmowie z ciocią Blacna wybrała się do apartamentu, który dzieliła z Bellą. Zadziwiło ją to, że drzwi były lekko uchylone.
- Hej. - odezwała się Tina.
- Hej. Czekałam na ciebie.
- Serio?
- Tak. Czekałam na ciebie, żeby powiedzieć ci, że ta przyjaźń nie ma już sensu. Nie chce być już twoją przyjaciółką.
- Co?! Dlaczego?!
- Po co się pytasz skoro dobrze wiesz. Wyjeżdżasz sobie gdzieś nie mówiąc mi ani słowa. Zostawiłaś mnie tu samą. Budzę się rano i dowiaduję się, że lecisz do jakiegoś Los Angeles. Jakiś pieprzony Riker jest ważniejszy od przyjaciółki. No fajnie.
Te słowa bardzo zabolały Blancę. Wiedziała, że robi źle zostawiając przyjaciółkę samą i teraz bardzo tego żałowała. Nie była nawet w stanie jej odpowiedzieć. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Nie chcąc, żeby Bella to widziała szatynka wybiegła z apartamentu, a potem również z hotelu. Szła bez celu. Przed oczami miała wszystkie chwile, które spędziła z Isabellą. Nie docierało do niej, że to wszystko tak po prostu się skończyło. Czuła, że zaraz nie wytrzyma tego wszystkiego. Ruszyła w kierunku domu R5. Nie chciała tam iść, ale coś ją przyciągało do tamtego miejsca. Więc szła wbrew własnej woli. Szła tam gdzie prowadziło serce. Kiedy była na miejscu zadzwoniła do drzwi. 
- Co ja wyprawiam? - szepnęła do siebie, a z jej oczu wypłynęło więcej łez. 
Nagle w drzwiach pojawiła się Courtney. Na jej widok Tina poczuła się jeszcze gorzej.
- Po co tu przylazłaś?! Nie rozumiesz, że nikt cię tu nie chce?! Jak jeszcze raz tu przyjedziesz to...
- Jakiś problem? - zapytał Rocky. Courtney nie dokończyła już swojej wypowiedzi. Rzuciła Blance chłodne spojrzenie i wróciła do środka. 
- Coś się stało? Płakałaś? - dopytywał chłopak.
- Jest Riker?
- Tak u siebie. Wejdziesz? 
- Ni...nie. Możesz go tu zawołać?
- Jasne.

Pokój Rossa i Rikera
 - Trzeba było cię słuchać i powiedzieć jej prawdę od razu. Nie mogłem zrobić tego dobrze. - mówił Ross.
- Przynajmniej udało ci się dojść do tej teorii. - zaśmiał się starszy.
Bracia właśnie stroili gitary na próbę zespołu, gdy nagle do pokoju wparował Rocky.
- Riker twoja dziewczyna przyszła.
- Kto? - zapytali równo Rik i Ross.
- No Blanca a kogo innego mógłbym tak nazwać. Posłuchaj stary, lepiej coś zrób, bo ona jest strasznie smutna.
Po tym Riker zszedł od razu na dół i wyszedł przed dom gdzie nadal czekała szatynka. 
- Hej. Co się stało? - zapytał gdy ją zobaczył.
Blanca nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się w niego, a do jej oczu napłynęły kolejne łzy, które za chwilę spływały już po policzkach.
- Chodź. Przejdziemy się i wszystko mi opowiesz. - powiedział blondyn.
Szli od około 15 minut. Tina postanowiła w końcu odezwać się.
- Bella... nie chce być już moją przyjaciółką. I... ma rację. Zostawiłam ją tutaj... samą. To miały być nasze wakacje, a ja... zniszczyłam je.
Gdy skończyła mówić Riker ją przytulił.
- To nie jest twoja wina. Na pewno niedługo się pogodzicie. Jesteś dla niej zbyt ważna.
Potem szli dalej w ciszy. Po rozmowie z Rikerem szatynka poczuła się o wiele lepiej. Po jakimś czasie blondyn postanowiła drugi raz zadać to samo pytanie co wczoraj.
- Tina... czy tamten pocałunek... coś dla ciebie znaczył?
Szatynka spojrzała na ziemię i uśmiechnęła się. Potem spojrzała w oczy Rikera. 
- Tak. - odpowiedziała cicho.
Blondyn zaczął się do niej zbliżać. Serce dziewczyny przyspieszyło swoją pracę. Oddech stał się nierówny. Błądziła wzrokiem od oczu do ust chłopaka. Po chwili poczuła na sobie jego oddech. Jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Chwilę później poczuła miękkie wargi blondyna.
 \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\
Tak wygląda rozdział 12!
Kolejny pocałunek Tiny 
i Rikera jak widać :) Ciekawe
co będzie dalej...
Zapraszam do komentowania.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Do następnego!

Co myślicie o zakończeniu przyjaźni
Blanci i Belli?
Myślicie, że Rik i Tina będą razem?
Ciekawostki o Rossie:
#1 Jego ulubiony kolor to zółty
#2 Gra w hokeja od 3 roku życia 

 Piosenka: R5 - Things are looking up
https://www.youtube.com/watch?v=89puZ3_ejIc
 

    
 

  

czwartek, 14 kwietnia 2016

11. "You said what you said"

ROZDZIAŁ #11
Cześć.Bardzo Was przepraszasz, że rozdziałów nie było tyle czasu. Prawie dwa tygodnie.... Wszystko przez to, że byłam chora. Cały czas miałam gorączkę i nie mogłam podnieść się z łóżka. Na szczęście już jest lepiej i postaram się teraz jak najszybciej wszystko nadrobić.

MIŁEGO CZYTANIA........

Po pewnym czasie dojechali na miejsce. Wysiedli z taksówki i już po chwili stali pod rodzinnym domem Lynch'ów. Obojgu serca biły jak szalone. Spojrzeli na siebie. Ross wziął głęboki oddech po czym zadzwonił do drzwi. Nie musieli czekać długo aż ktoś otworzy. Już po kilku sekundach w drzwiach ukazała się Stormie Lynch - mama Rossa, Rikera, Rydel, Rockyiego i Rylanda. 
- Ross co ty tu robisz? - ucieszyła się kobieta i uściskała syna. 
- Cześć mamo. To jest Blanca - odpowiedział krótko i delikatnie się uśmiechnął.
- Dobry wieczór. - przywitała się siedemnastolatka. Ross nie był wstanie więcej powiedzieć, gdyż cały czas denerwował się rozmową z Rikerem, która była coraz bliżej. Chwila, chwila. Przecież jeszcze nawet nie zapytał czy Riker rzeczywiście tu jest. Od razu gdy sobie o tym przypomniał postanowił zadać pytanie.
- Jest tu Riker? - pytał z lekko drżącym głosem. Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć, bo nagle po schodach zszedł ON. Blondyn, którego szukali Blanca i Ross. 
- Kto przy... - urwał, gdy zobaczył Rossa. Chwila, której siedemnastolatek się tak obawiał, moment, w którym zobaczył barta po okropnej kłótni właśnie nadszedł. Riker popatrzył chwilę na brata po czym wrócił na górę i trzasnął drzwiami od pokoju. 
- Riker! - krzyknęła Blanca i pobiegła za nim na górę. Dobrze wiedziała, że Ross sam tego nie zrobi, więc postanowiła porozmawiać z Rikerem i przekonać go do rozmowy z bratem. Kiedy już była pod drzwiami zapukała. Niestety nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Postanowiła po prostu wejść bez dłuższego pukania. 
- Nie chce z nikim rozmawiać! - krzyknął chłopak nawet nie patrząc kto wszedł do pokoju.
- Ze mną też nie? - zapytała z nadzieją. Riker spojrzał na nią i więcej już nic nie powiedział. 
- Wiem, że nie chcesz rozmawiać z Rossem, ale to twój brat. Musicie...
- My nie jesteśmy już braćmi. - przerwał jej. Sam nie wierzył w to co mówi. Prawda była taka, że nadal kochał Rossa, ale nie był pewien czy jest gotów mu to wybaczyć. Jeszcze wczoraj usłyszał od niego mocne słowa i obawiał się kolejnej rozmowy.
- Nie opowiadaj głupot. Zawsze będziecie braćmi czy chcecie czy nie. Oczywiście takie kłótnie mogą się zdarzać, ale to nie powód, żeby się od siebie odwracać. Nigdy nie powinno się odwracać od rodziny. Ja wiem, że Ross nadal dla ciebie wiele znaczy i nie chcesz stracić tego wszystkiego. On chciał z tobą porozmawiać, wytłumaczyć ci to wszystko. Może chociaż warto go wysłuchać. - po zakończeniu swojej wypowiedzi spojrzała na Rikera, który po chwili uśmiechnął się do niej. Ona odwzajemniła uśmiech. 
- Ok. Pogadam z nim. Czy... możesz go tu zawołać? - zapytał. 
- Jasne. - odpowiedziała i wyszła z pokoju.
- Ross! Choć na chwilę! - zawołała blondyna. Już po kilku sekundach stał obok niej. 
- Rik zgodził się z tobą porozmawiać. 
- Dziękuję. - odpowiedział i podszedł do drzwi. Zanim je otworzył zatrzymał się na chwilę. Blanca podeszła do niego.
- Będzie dobrze - szepnęła mu na ucho. Blondyn wziął głęboki oddech i wszedł do środka. Szatynka została na korytarzu.

Ross i Riker
- Ja... bardzo cię przepraszam. Nie wiem co mi się wtedy stało, ale wcale tak nie myślę. Gadałem jakieś głupoty. Przepraszam. - mówił Ross. Kiedy skończył spojrzał na brata, który siedział w milczeniu. Po chwili odezwał się.
- Wtedy powiedziałeś co powiedziałeś. Trudno. Czasu nie cofniemy, ale już jest ok. Nie przejmuj się. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie.
- Na serio? 
- Tak. 
- Jesteśmy najlepszym bratem na świecie. - powiedział szczęśliwy Ross.
- Wiem, ale jeśli komuś o tym powiesz to już po tobie. - po tym oboje się zaśmiali. 

*Następnego dnia rano*
Na lotnisku
Wczoraj, kiedy Ross zapytał o powrót do Miami Riker od razu zgodził się. Tak więc młodzież znajdowała się teraz na lotnisku, gdzie zawieźli ich rodzice Lynch'ów. Kiedy Ross odszedł na chwilę, żeby się pożegnać drugi blondyn skorzystał z okazji, żeby porozmawiać z Blancą.
- Muszę cię o coś zapytać. - zaczął.
- Słucham.
- Czy... czy tamten pocałunek... coś dla ciebie znaczył? - wydukał z siebie.
- Ja... 
- Idziemy? Zaraz mamy samolot. - przerwał ich rozmowę Ross. Oboje od razu zakończyli swoją poprzednią rozmowę. Blanca sama nie wiedziała co chciała wtedy odpowiedzieć. Cieszyła się, że siedemnastolatek im przerwał, ale wiedziała, że Riker na pewno wróci do tematu. Teraz jednak starała się o tym nie myśleć i w spokoju przylecieć do Miami.

Miami
Po pewnym czasie dolecieli na miejsce. Z lotniska miała odebrać ich reszta zespołu R5. Kiedy ich zobaczyli stojących obok samochodu przyspieszyli kroku, żeby szybciej znaleźć się obok nich. Gdy już doszli zdarzyło się coś czego nikt się nie spodziewał. Przyszła Courtney. 
- Rossy gdzieś ty wyjechał bez mojej zgody? - oburzyła się.
- Ja... - zaczął chłopak.
- Kto to? - przerwała mu Blanca.
- Ohh, czyli Ross jeszcze nic ci nie powiedział. Jestem Courtney, jego dziewczyna. - powiedziała i wyciągnęła rękę w stronę Blanci.
Szatynka zamarła.

**************************************
Więc tak... mam nadzieję, że
rozdział Wam się podobał. Ja
osobiście uważam, że jest na pewno
lepszy niż poprzedni, ale jakiś super
też nie jest. Czekam na komentarze.
CZYTASZ>KOMENTUJESZ>MOTYWUJESZ!
Do następnego!
PS Tutaj mam takie info, może ktoś nie wie, a zainteresuje się tym. Dzisiaj Ratliff ma urodziny :)

Cieszycie się, że Ross i Riker
pogodzili się?
Co myślicie o sytuacji z Courtney?
  Piosenka: R5 - Heart made up on you
https://www.youtube.com/watch?v=e1uMDAq4Wc0