poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 4 - "To jest ta ważna sprawa?"

ROZDZIAŁ #4
Ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom <3 Zachęcam do komentowania i przeczytania notatki pod rozdziałem 3, bo myślę, że może Was zainteresować. Miłej lektury <3

*Martina*

O godzinie 7:00 zadzwonił mój budzik. Postanowiłam nie iść dzisiaj do szkoły, aby uniknąć przykrych komentarzy. Uznałam, że dzisiaj wszystko naprawię. Najpierw pogodzę się z Jorge, a później z moimi przyjaciółkami. Chodź to może być trudne. Po chwili namysłu poszłam się ubrać. Wybrałam to:
 Następnie zrobiłam makijaż i zeszłam na dół na śniadanie. O godzinie 9:00 zaczęłam obmyślać co powiem i jak przeproszę Jorge. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. - Ja otworzę! - krzyknęłam. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazał się mój idol, którego muszę przeprosić. - O kurcze, co ja mu powiem? Że co? Że wydarłam się wczoraj na niego tak po prostu? - myślałam. Wtedy spojrzałam na Jorge. Chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - Przepraszam za wczoraj. - zaczęłam. - Miałam ciężki dzień i bez powodu się na ciebie wydarłam. Po prostu tak jakby pokłóciłam się z przyjaciółkami i miałam zły humor. Jeszcze raz przepraszam. - Dokończyłam swoją wypowiedź. Bałam się jego odpowiedzi. Bałam się, że mi nie wybaczy. Po krótkiej chwili Jorge odpowiedział. - Ok. Rozumiem. Gorsze dni się zdarzają. - Powiedział, po czym mnie przytulił. - Może pójdziemy do jakiejś kawiarni? I opowiesz mi trochę o sobie? - zaproponował. - Ok. - odpowiedziałam. 
*Godzinę później*
Siedzę już jakiś czas z Jorge w kawiarni. Gadamy, śmiejemy się. Jest naprawdę fajnie. W końcu na jakiś czas zapomniałam o wszystkich moich problemach, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Siedzieliśmy tak jeszcze kilka minut, aż do Jorge zadzwonił telefon. Chwilę później podszedł do mnie. - Niestety muszę już iść to bardzo ważna sprawa, ale dziękuję ci za tą cudowną godzinę. - Po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł z kawiarni. Ja posiedziałam tu jeszcze chwilę, ale nudziło mi się samej więc wyszłam. Już dość dobrze znam Buenos Aires, więc bez problemu trafię do domu. Jednak zanim poszłam do domu postanowiłam pójść do mojego ulubionego parku. Usiadłam na jednej z ławek. Siedziałam tak kilka minut i myślałam nad wszystkim co ostatnio mi się przydarzyło. Moje myśli przerwał znajomy głos. Słyszałam jak ktoś śpiewa moją ulubioną piosenkę. Spojrzałam w prawo. Siedział tam Jorge i grał na gitarze, ale nie był tam sam. Obok niego siedziała jakaś blondynka. Wstałam i podeszłam trochę bliżej. Blondynką okazała się moja przyjaciółka Mechi. Stałam tak z otwartymi ustami. Byłam w szoku. Gdy wszystko zaczęło do mnie docierać podeszłam do nich i powiedziałam. - To jest ta ważna sprawa?! Musiałeś wyjść z kawiarni, żeby teraz śpiewać dla niej?! - więcej nie mogłam z siebie wydusić, więc uciekłam. Pobiegłam do domu, tam wpadłam na mojego brata. - Czemu płaczesz? Ktoś ci coś zrobił? - pytał Fransisco. - To nie jest ważne. Daj mi spokój. - powiedziałam po czym weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Wzięłam do ręki pamiętnik zaczęłam pisać. To była jedyna rzecz jaką byłam w stanie teraz zrobić.
 "Kochany pamiętniku. Nie wieże, że Jorge okazał się taki okropny. Mieliśmy bardzo miłe spotkanie w kawiarni. Czułam się jakbym znalazła przyjaciela na całe życie po czym on nagle wyszedł w jakiejś ważnej sprawie. A ważną sprawą okazała się Mercedes! Tak! Mercedes moja dawna bardzo dobra przyjaciółka Mechi, która się na mnie obraziła."
Chciałam napisać coś jeszcze, ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Chyba nikogo nie było w domu, bo nikt nie otwierał, więc ja musiałam to zrobić. Otworzyłam drzwi za którymi ukazał się....
________________________________________________________________________________
No i mamy rozdział 4! Jak mówiłam wcześniej
zachęcam do przeczytania notatki pod 
poprzednim rozdziałem (rozdział 3).
Oraz zachęcam do komentowania.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :D
Możecie do mnie również pisać na Twitterze,
jestem: @TiniAleksandra   
Do zobaczenia w rozdziale 5! 

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 3 - "Co ja narobiłam?!"

Rozdział #3
Cześć kochani. Pomimo, że w poprzednim rozdziale nie pojawiły się 3 komentarze i tak postanowiłam wstawić część 3. Ten rozdział dedykuję wszystkim moim czytelnikom. Proszę, komentujcie.

*Martina*




Obudziłam się o 7:15, a tak właściwie to obudził mnie mój budzik w telefonie. Miałam 45 minut na przygotowanie się do szkoły. Spakowałam książki i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć i ubrać. Wybrałam to:
Włosy zostawiłam rozpuszczone i lekko je podkręciłam. Do tego zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół na śniadanie. 10 minut przed 8:00 byłam już w szkole. Gdy weszłam do szkoły wszyscy się jakoś dziwnie na mnie patrzyli. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Gdy zobaczyłam Cande podbiegłam to niej i powiedziałam -Hej Cande. Wiesz o co im chodzi? Wszyscy jakoś dziwnie się na mnie patrzą. - Po chwili moja przyjaciółka odpowiedziała - Nie widziałaś tego najnowszego artykułu o Jorge? - Nie, o jakim artykule mówisz? - odpowiedziałam. Cande natomiast dała mi gazetę i odeszła. Otworzyłam ją i przeczytałam fragment o moim idolu. 
"Wczoraj sławny aktor i piosenkarz Jorge Blanco był widziany z Martiną Stoessel. Nie wiadomo jeszcze co dokładnie jest między nimi, ale nasuwa się jedno pytanie: Czy Jorge znudziła się już Stephie? Meksykanin nie chce udzielić żadnych informacji na temat swojej nowej przyjaciółki/dziewczyny"
Gdy to przeczytałam byłam w szoku. Nie widziałam co ze sobą zrobić. -Skąd oni wiedzą, że wczoraj rozmawiałam z Jorge? Skąd znają moje imię i nazwisko? - zadawałam sobie masę pytań, na które nie miałam żadnej odpowiedzi. Reszta dnia minęła tylko na docinkach ze strony całej szkoły. Chyba nawet moje przyjaciółki się na mnie obraziły, bo cały dzień omijały mnie szerokim  łukiem. Teraz szłam przed siebie nawet nie zastanawiając się gdzie idę. Ale gdy pomyślałam, że mogę stracić moje przyjaciółki łzy zaczęły napływać mi do oczu. Zaczęłam biec. Po chwili wpadłam na... Jorge. - Co się stało? Dlaczego płaczesz? - zapytał. Ja niestety nie miałam ochoty na rozmowę a w dodatku mój smutek, który czułam przerodził się w złość i zamiast normalnie i po ludzku odpowiedzieć zaczęłam niepotrzebnie krzyczeć - Możesz mi wreszcie dać spokój?! Przez ciebie mam same problemy! Masz się do mnie więcej nie zbliżać i o mnie zapomnieć! - następnie pobiegłam do domu. Wparowałam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i zaczęłam płakać. Pół godziny później wzięłam do ręki pamiętnik i zaczęłam w nim pisać:
"Kochany pamiętniku. Dzisiaj był chyba najgorszy dzień w moim całym życiu. Tak bardzo bym chciała, żeby moje przyjaciółki mi wybaczyły. A w dodatku niepotrzebnie nakrzyczałam na Jorge. On mnie wczoraj polubił i może byłabym jego przyjaciółką gdyby nie moje okropne zachowanie. Teraz pewnie myśli, że jestem najgorszą osobą jaką w życiu poznał. Krzyczałam na niego bez powodu. Przecież to nie jego wina, że ktoś nam zrobił zdjęcia i powstały z tego różne plotki. Co ja narobiłam?! Chciałabym cofnąć czas."
Pisałam tak i płakałam aż w końcu zasnęłam. Przyśniło mi się coś okropnego. Mianowicie: Jorge stał się najsławniejszą osobą na całym świecie. Lodo, Cande i Mechi były równie sławne. Wszyscy mieszkali w pałacu. Ja natomiast byłam tam tylko sprzątaczką i im usługiwałam, a Jorge ciągle powtarzał: Gdybyś wtedy ma mnie nie na krzyczała, byłabyś równie sławna i tak nie cierpiała. W tym momencie się obudziłam, szybko rozejrzałam się po pokoju i powiedziałam - Jutro muszę to wszystko naprawić. - po czym z powrotem zasnęłam. 
_________________________________________________________________________________
Hej! Jak Wam się podobał rozdział 3?
Mam także dla Was mała propozycję.
Piszcie mi komentarzach co chcielibyście
przeczytać w tym opowiadaniu, a ja 
postaram się to umieścić w najbliższych 
rozdziałach. Można to nazwać "Historia 
Jortini w Waszych rękach". A teraz chciałabym
Was prosić o komentowanie.
TWÓJ KOMENTARZ = MÓJ UŚMIECH :D
Do zobaczenia w rozdziale 4! 

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 2 - "Zgubiłaś się?"

ROZDZIAŁ #2

Rozdział dedykuję mojej koleżance Oli :*

*Martina*
Obudziłam się o 8:00, do rozpoczęcia roku miałam jeszcze 2 godziny. Postanowiłam zacząć się przygotowywać. Wybrałam to:
 Gdy się ubrałam zrobiłam delikatny makijaż i poszłam na śniadanie. Później wróciłam do mojego pokoju. -Ciekawe co teraz robi Jorge? Może by tak do niego zajrzeć przez okno? - myślałam. -Nie! Nie mogę tego zrobić, tak nie wypada. W tym momencie usłyszałam dzwonek mojego telefonu, spojrzałam na ekran na którym pisało "Lodo". - Tak się cieszę, że dzwonisz. - pomyślałam i szybko odebrałam telefon. - Hej Tini! - powiedziała uradowana Włoszka. - Hej Lodo, co tam? - odpowiedziałam. - Dobrze, jesteś już gotowa na rozpoczęcie roku? - zapytała. - Tak. - powiedziałam. - W takim razie przyjdź przed szkołę, bo wszyscy się tam spotykamy przed rozpoczęciem. - powiedziała Lodo. - Okay, już idę. - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Wzięłam torebkę i zeszłam no dół. Następnie pożegnałam się z Olgą i ruszyłam w stronę szkoły. Kilka minut później byłam już na miejscu. - Cześć! - krzyknęły do mnie Mechi, Lodo i Cande gdy tylko mnie zobaczyły. - Hej! - odpowiedziałam im z uśmiechem.
*Pół godziny później*
Nareszcie się skończyło - powiedziała uradowana Cande. - Może o 15 pójdziemy do jakiejś kawiarni? - zaproponowała Mechi. Po chwili wszystkie się zgodziłyśmy i każda poszła do swojego domu. -Całe szczęście przyjdzie po mnie Lodo, bo inaczej nie trafiłabym do tej kawiarni. W końcu to dopiero mój drugi dzień w Buenos Aires. Jeszcze dokładnie nie znam wszystkich okolic. - rozmyślałam w drodze do domu.
*O 14:30*'
Zaraz przyjdzie po mnie Lodovica. Muszę się przebrać w coś wygodniejszego do tej kawiarni. Wybrałam to:
 Włosy zastawiłam rozpuszczone i lekko je podkręciłam. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Następnie wybrałam się z Lodovicą do kawiarni. Gdy już wszystkie cztery siedziałyśmy przy stole i piłyśmy soki pomarańczowe zadzwonił telefon Cande. -Dziewczyny muszę już niestety iść, pa kochane. - oznajmiła Candelaria. - Pa. - odpowiedziałyśmy chórem. Następnie wyjść musiała Mechi, a potem Lodo powiedziała mi, że przyjeżdżają do niej goście i musi się już zbierać. W taki sposób zostałam sama, wyszłam z kawiarni i chciałam iść do domu, ale wtedy odezwał się mój głos wewnętrzny. - Przecież nie znasz drogi do domu! - W tym momencie uśmiech zniknął z mojej twarzy. Nie wiedziałam w którą stronę mam iść. W końcu jednak poszłam w prawo, bo wydawało mi się, że tamtą drugą szłam z Lodovicą. Szłam ze wzrokiem spuszczonym w dół do momentu aż na kogoś wpadałam. - Przepraszam. - powiedziałam cicho i podniosłam wzrok do góry. Przede mną stał nie kto inny jak.... mój idol. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam bez ruchu. Po chwili on zapytał - Coś się stało? Zgubiłaś się? - T-tak jakby - wyjąkałam. Gdzie mieszkasz? Zaprowadzę cię do domu. - powiedział. M-mieszkam obok ciebie - odpowiedziałam cicho. - Serio? Nigdy cię nie widziałem - powiedział zdziwionym głosem. Bo mieszkam tam dopiero od wczoraj. - odpowiedziałam. Po chwili on odpowiedział - Aha. Chodź, zaprowadzę cię do domu. Szliśmy w ciszy. Nie mogłam uwierzyć, że stoję obok mojego idola. Jeszcze roku temu gdyby ktoś mi powiedział, że tak będzie stanowczo bym zaprzeczyła. Kilka minut później byłam już pod domem, chciałam wejść do domu ale Jorge złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę oraz powiedział - Zanim pójdziesz musisz dać mi swój numer. Następnie wyjął swój telefon a ja wpisałam mój swój numer, on również zapisał mi swój numer. Zapisałam go jako "słodziak z naprzeciwka". Później pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Od razu udałam się do swojego pokoju i zaczęłam pisać w pamiętniku: 
"Drogi pamiętniku. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Spotkałam swojego idola i w dodatku mam jego numer telefonu. A jeśli ty tylko jakiś piękny, nie chcę się jeszcze budzić. A teraz mniej przyjemniejsza sprawa. Jutro pierwszy dzień szkoły. No trudno"
__________________________________________________________________________
Witam Was w 2 rozdziale!  
I zachęcam do komentowania.
Pewnie są osoby, które czytają to opowiadanie
a nie piszą komentarzy. Proszę, napiszcie choćby
jedno słowo, żeby wiedziała, ile osób to czyta
i czy są już jacyś stali czytelnicy. Dziękuję <3
TWÓJ KOMENTARZ = MÓJ UŚMIECH :D
3 komentarze = rozdział 3  

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 1 - "Hej Tini!"

ROZDZIAŁ #1
Ten rozdział dedykuję mojej BFF, dziękuję za wszystko. Jesteś najlepsza <3
A teraz życzę wszystkim miłej lekturki.
*Martina*
Obudziłam się dość wcześnie. Spojrzałam na zegarek. Była 7:15. Dzisiaj jest dzień przeprowadzki. Samolot do Buenos Aires mam o 10:00. Postanowiłam trochę się ogarnąć i ubrać. Wybrałam ten zestaw: 
Około 8:00 byłam gotowa. Zeszłam na dół gdzie zastałam Olgę robiącą śniadanie. -Dzień dobry. - powiedziałam do Olgi z uśmiecham. - Dzień dobry kruszynko.- opowiedziała gosposia.

*kilka godzin później*
Siedzę już parę godzin w samolocie. Pewnie niedługo wyląduję w Argentynie. Nie mogę się doczekać spotkania z moimi przyjaciółkami. Tak dawno się nie widziałyśmy. Z moich myśli wyrwał mnie głos Olgi. - Tini, weź już torebkę i się przygotuj, za 5 minut wylądujemy. Po tych słowach na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. - Coraz bliżej spotkania z Mechi, Lodo i Cande. - pomyślałam. Kilka minut później samolot wylądował i stałam już na lotnisku. Razem z gosposią i moim bratem zamówiliśmy taksówkę, którą pojechaliśmy do naszego nowego domu. Gdy byliśmy już na miejscu dostrzegłam piękny żółty dom. Był naprawdę prześliczny i przytulny. W środku wyglądał równie pięknie.

Kilka chwil później byłam w swoim nowym pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Nie zajęło mi to wiele czasu. Gdy już prawie wszystko było gotowe postanowiłam napisać sms'a do Mechi.
Do Mechi:
Kochana jestem już na miejscu. Wpadnij do mnie z Lodo i Cande. Czekam na was, buziaczki :*
Od Mechi:
Hej Tini! Lodo i Cande są już ze mną, ale mam pytanie. Jak wyobrażasz sobie nasze spotkanie skoro nie podałaś adresu?
Do Mechi:
Haha :D Przepraszam, zapomniało mi się. :) Mieszkam na Stokrotkowej 5.
Od Mechi:
Moment! Stokrotowa!? Tini! Wiesz obok kogo mieszkasz ???
Do Mechi:
Nie. Skąd mam wiedzieć. Obok kogo?
Od Mechi: 
Poczekaj, za 5 minut będę u ciebie z Lodovicą i Candelarią. Wtedy ci powiem. Jak się dowiesz to padniesz z wrażenia. :)
Ciekawe o kim mówiła Mechi. Kto obok mnie mieszka? - myślałam na głos. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam najszybciej jak umiałam. Gdy je otworzyłam ujrzałam moje przyjaciółki. Wszystkie się przytuliłyśmy a następnie poszłyśmy do mojego pokoju. No to kto mieszka obok mnie? - zapytałam z wielkim zaciekawieniem. No więc... - zaczęła Mechi. - obok ciebie mieszka Jorge Blanco - dokończyła. Co?! - wykrzyczałam na cały głos. Muszę lecieć po autograf! - Poczekaj chwilę. - powiedziała Lodo, która zrobiła zamyśloną minę. Co się tak zamyśliłaś Lodo? - zapytałam. - Bo wiesz... twoje okno jest... - zaczęła jąkając się. No co jest z tym oknem?! - krzyknęłam pełna emocji. Po chwili odezwała się Cande. - Twoje okno jest na przeciwko okna Jorge. Masz widok na jego pokój. Na serio?! Nie mogę w to uwierzyć! To chyba najlepszy dzień mojego życia. - powiedziałam z szerokim uśmiechem. Tini... - zaczęła mówić Mechi. - Tak? - spytałam. - Mogę u ciebie zostać na noc? Bo wiesz z twojego okna jest wspaniały widok Jorge. - dokończyła Mercedes. Pogięło cię czy jak?! Mechi! Przecież nie będziemy go podglądać! Tak nie wypada! - wykrzyczałam. Po paru sekundach wszystkie cztery wybuchnęłyśmy śmiechem, a parę minut później uznałyśmy, że przełożymy to nocowanie na kiedy indziej, gdyż jutro rozpoczyna się nowy rok szkolny i każda z nas chce się odpowiednio przygotować. Później dziewczyny dokończyły ze mną rozpakowywanie się i około 20 poszły do swoich domów. Ja tym czasem zjadłam kolację i położyłam się spać. Chociaż było jeszcze wcześnie byłam bardzo zmęczona dzisiejszym dniem, ale kładąc się spać nie zapomniałam o moim pamiętniku. Jak co wieczór, napisałam w nim krótką notatkę
"Kochany pamiętniku. Dzisiaj przeprowadziłam się do Argentyny. Jestem taka szczęśliwa, że znów będę mogła widywać się z moimi przyjaciółkami. A w dodatku obok mnie mieszka mój idol. Teraz jestem pewna, że prędzej czy później go spotkam. <3 "
Następnie odłożyłam swój pamiętnik i poszłam spać.
_________________________________________________________________________________

Koniec rozdziału 1. Mam nadzieję
że się podobało i będziecie czytać
kolejne rozdziały. Jeśli przeczytaliście
tego posta, proszę, napiszcie komentarz. 
Każde słowo mnie motywuje i wiem, że
nie piszę tych rozdziałów sama dla siebie
i ktoś je czyta. 
TWÓJ KOMENTARZ - MÓJ UŚMIECH :D
2 komentarze = rozdział 2
Do zobaczenia!  
PS jeśli chcielibyście się ze mną skontaktować oto mój twitter: https://twitter.com/TiniAleksandra   
      

Prolog

PROLOG

Jestem Martina Stoessel i mam 17 lat. Mieszkam wraz z 18-letnim bratem - Fransico oraz gosposią - Olgą. Moi rodzice zginęli parę lat temu w katastrofie lotniczej. Teraz przeprowadzam się do Buenos Aires, gdzie mieszkają również moje przyjaciółki - Mechi, Lodo i Cande. Jak każda nastolatka mam swojego idola. Moim jest bardzo słowny w Argentynie aktor i piosenkarz - Jorge Blanco. Dzisiaj po raz pierwszy cieszę się z przeprowadzki, bo w końcu mam szansę spotkać swojego idola. 

____________________________________________________________________________________
 Mam nadzieję, że prolog Wam się spodobał
i wpadniecie jeszcze na mojego bloga.
Proszę, jeśli przeczytaliście tego posta,
napiszcie komentarz. Każde słowo mnie
motywuje do dalszego pisania. Wymyślenie 
fajnego rozdziału zajmuje czasem cały dzień,
a napisanie komentarza to tylko minutka :)
TWÓJ KOMENTARZ = MÓJ UŚMIECH :D
Do zobaczenia w 1 rozdziale!