piątek, 27 listopada 2015

Rozdział 14 - "Chyba śnisz!"

ROZDZIAŁ #14
Heeej. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Liczę na dużo komentarzy <333



Mój budzik zadzwonił o 7:30. Nie miałam ochoty wstawać, ale jednak musiałam iść na próby do teatru. Wstałam, więc i pościeliłam łóżko. Następnie ubrałam żółtą bluzkę z czarnym sercem na krótki rękaw i białe krótkie spodenki. Zrobiłam delikatny makijaż a włosy pokręciłam lokówką. Później zeszłam na śniadanie. Kilka minut po ósmej wyszłam z domu i udałam się w stronę teatru. Około 8:50 wchodziłam do środka. Pierwsze co zrobiłam to rozejrzałam się z Jorge już przyszedł. Niby byłam na niego obrażona, ale jednak ciągle coś przyciągało mnie do niego. Po chwili patrzenia dookoła zauważyłam, że stoi obok sceny. W momencie kiedy go zobaczyłam  dostałam pewności siebie i podeszłam w miejsce gdzie teraz stał pewnym krokiem. – Cześć! – przywitałam się. – Hej – odpowiedział z uroczym uśmiechem. Sielankę przerwał Pablo, który miał do mnie jakąś sprawę. Jorge zostawił nas samych po czym Pablo zaczął mówić. – Są tu trzy osoby, które pewnie zaskoczą cię swoją obecnością. – spojrzał na scenę, na którą nagle przyszły Mechi, Lodo i Cande, czyli moje ukochane przyjaciółki. Od razu do nich podbiegłam i je przytuliłam. Czułam w oczach łzy szczęścia, ale jednak nie chciałam przy nich płakać, więc stłumiłam w sobie to uczucie. – Co wy tu robicie?! – krzyknęłam. – W Nowym Jorku nie jest tak fajnie bez ciebie. – zaczęła Cande. – Dlatego wróciłyśmy tutaj. – powiedziała Mechi. – I będzie grać z tobą w tym przedstawieniu – dokończyła całą wypowiedź Lodo. Nadal nie mogłam uwierzyć, że do mnie wróciły dlatego jeszcze raz je przytuliłam najmocniej jak umiałam. Po tym kontynuowaliśmy próby. W pewnym momencie Pablo je przerwał. – Słuchajcie dzieciaki. Wydaję mi się, że nie możecie się zgrać i jeszcze nie za bardzo sobie ufacie, a tutaj zaufanie jest najważniejsze. Dlatego skończymy na dzisiaj próby chociaż jest dopiero 12:00. Mam dla was propozycję. Jutro pojedzie na trzy dniowy obóz, którego celem będzie zintegrowanie się z innymi. Co wy na to? – powiedział. – Wszyscy oczywiście krzyknęli „Taaaaak” jednak ja nie byłam taka radosna, bo wiedziałam, że będą to 24 godziny na dobę z Blanco. – Ale cóż. Mówi się trudno. – powiedziałam dodając sobie otuchy. Po wyjściu z teatru całą obsadą teatralną postanowiliśmy wybrać się na plażę. Wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i o 14:00 byliśmy na miejscu. Postanowiliśmy zagrać w siatkówkę. Była to siatkówka damsko-męska. Ja z dziewczynami po prawej, chłopaki po lewej. Zanim zaczęliśmy grać podszedł do mnie Jorge. – Nasza drużyna i tak wygra. – powiedział drocząc się ze mną. – Chyba śnisz. – odpowiedziałam ze śmiechem. – Zakład? – powiedział. – Jasne, o co? – Jeśli wygra moja drużyna zrobisz mi dwugodzinny masaż – powiedział. – Ok, a jeśli wygra moja drużyna to będzie tańczył na plaży przez kilka godzin. – odpowiedziałam. I zaczęła się gra. Jednak czułam, że to drużyna Blanco wygra on jest zbyt dobry, żeby przegrać. Moje obawy się potwierdziły. Chłopaki wygrali. Kiedy reszta poszłam popływać ja siedziałam na kocu robiąc masaż Jorge. Okazało się, że to sama przyjemność… dotykać go. Kiedy zaczęło robić się ciemno poszliśmy z plaży. Jorge zawiózł mnie do domu. – Dziękuję za wszystko. – powiedziałam, on się uśmiechnął. Po tym weszłam do domu i opowiedział Oldze o jutrzejszym obozie. Następnie udałam się do swojego pokoju, zmyłam makijaż i poszłam spać.
________________________________________________________________

                                         Mam nadzieję, że rozdział Wam się 
                                           podobał. Brak korekty - przepraszam.
                                          Do następnego! :****
                                

                                                                         

 

piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 13 - "Gdzie ty mnie zawiozłeś?!"

ROZDZIAŁ #13
Hej. Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. Komentarze mile widziane <333


Obudziłam się dość wcześnie. Wstałam po czym poszłam wybrać strój na dziś. Wybrałam białą bluzkę w kwiaty, która z tyłu była trochę dłuższa niż z przodu i granatowe spodnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone i pokręciłam je lokówką. Następnie zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania. Dziś o 10:00 miałam iść do teatru, aby dowiedzieć się o tym wszystkim co wczoraj się zdarzyło czegoś więcej. Zostało mi pół godziny, więc postanowiłam wyjść z domu. Szłam w stronę teatru i myślałam bardzo wiele o różnych sprawach, które nie dawno miały miejsce i nagle zorientowałam się, że jestem już przed wejściem do teatru. Kiedy weszłam Pablo, który przygotowywał przedstawienie zawołał – Świetnie, że już jesteś Tini. Chodź. Zaraz wszystko ci wytłumaczę. – Po tych słowach przyspieszyłam trochę i chwile po tym stałam już obok Pabla, który zaczął mi wszystko wyjaśniać. – Cóż, będzie wiele przeróżnych przedstawień, ale jednak to będzie trochę się różniło o tych wszystkich. Będzie bardziej baśniowe. Wiesz jakieś księżniczki, magia i tak dalej. Księcia będzie grał Jorge, więc pomyśleliśmy, że ty świetnie nadajesz się do roli księżniczki z racji tego, że bardzo dobrze się znacie a na końcu przedstawienia ma być pocałunek. – Te słowa kompletnie mnie rozwaliły, a właściwie rozwaliło mnie to ostatnie zdanie.  Poczułam ukłucie w sercu. – Czy na pewno mam być tą księżniczką. Albo nie inaczej. Czy ostatnia scena musi być z pocałunkiem? – powiedziałam. – Jeśli to jakiś problem możemy… - nie dokończył, ponieważ ktoś mu przerwa. Tym kimś był Jorge. – Nie ma żadnego problemu, no nie Tini? – zgromiłam go wzrokiem. Nie chciałam robić afery przed Pablem dlatego powiedziałam – Nie, Wszystko ok. Nie ma żadnego problemu. – kiedy dyrektor przedstawienia odszedł odwróciłam się w stronę Jorge. – Dlaczego mi to robisz? Dlaczego zawsze musi być tak jak ty chcesz?! – Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Patrzyłam w podłogę, bo nie chciałam, żeby Jorge widział co ze mną wyprawia. Czułam w sobie tyle emocji. Złość i radość. Nienawiść i miłość. Wszystko to wykluczało się nawzajem, a jednak… cały czas się tak czułam. Nigdy nie pomyślałabym, że to jest możliwe. Z moich myśli wyrwał mnie głos Pabla. – Okej. Na dzisiaj to wszystko. Ciężką pracę zaczynamy od jutra. Przyjdźcie o 9:00. – Nic nie mówiąc szybko wzięłam swoją torebkę i pospiesznym krokiem wyszłam z teatru. Niestety pogoda była kiepska. Powoli zaczynał padać deszcz. – Zapowiada się ciekawy powrót do domu. – powiedział z kwaśną miną. Nagle usłyszałam znajomy mi głos – Podwieźć cię gdzieś? – był to Jorge. Nie chciałam nigdzie z nim jechać, ale nie chciałam też iść w złą pogodę. Bez słowa weszłam do jego auta. – Gdzie cię zawieść? – nie chciałam się odzywać, ale jednak musiałam coś powiedzieć. – Głupie pytanie. Do domu, a gdzie?! – po tym wzięłam telefon i przeglądałam Twittera. Wydawało mi się jedziemy zbyt długo jak na drogę do mojego domu, która była dość krótka. Spojrzałam przez okno. Nie poznawałam okolic, w których się znajdowałam. Nagle Jorge zatrzymał samochód. Otworzył mi drzwi – Nie musisz udawać dżentelmena. Poradzę sobie sama. – powiedziałam i wyszłam z samochodu. Rozejrzałam się do okoła. Nie wiedziałam gdzie się znajduję. – Gdzie ty mnie zawiozłeś?! Chciałam jechać do domu! – krzyknęłam. On zasłonił mi oczy ręką i prowadził mnie na przód. Chwilę później stanął i wziął swoją rękę z mojej twarzy. Znajdowałam się w pięknym miejscu. Stałam przy brzegu jeziora. Cała moja złość momentalnie opadła. Odwróciłam się w stronę Jorge. – Dziękuję ci, to miejsce jest bardzo ładne, ale czy mógłbyś zawieść mnie już do domu. – powiedział. On kiwnął głową na zgodę i wróciliśmy do jego auta. Gdy jechaliśmy zaczęło się ściemniać. Jakiś czas później byłam już w domu. Wyszłam z auta bez słowa. Szłam do drzwi wejściowych mojego domu. Ale w połowie drogi zatrzymałam się i odwróciłam. Zrobiło mi się żal Jorge, wyglądał na przybitego. Podeszłam z powrotem do auta, otworzyłam drzwi z jego strony i pocałowałam go w policzek następnie odeszłam i poszłam do domu. Po tym udałam się do swojego pokoju. Zbyłam makijaż, wzięłam prysznic i położyłam się spać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli zostaliście do końca to bardzo 
się cieszę i dziękuję. A jeśli zkomentowaliście
rozdział jeszcze bardziej się cieszę. :)
Brak korekty, więc jeśli są błedy
to przepraszam. Do zobaczenia za tydzień! 

 

piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 12 - "Nie mam ci nic do powiedzenia"

ROZDZIAŁ #12

Hej kochani. Liczę na Wasze komentarze i życzę miłej lekturki ♥♥



Obudziłam się o 7:00 było w porządku do momentu aż otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Wtedy wszystko sobie przypomniałam, że teraz nie mogę chodzić już do szkoły ani do Studia, że Jorge już nie ma przy mnie. Pomimo naszej kłótni nie potrafię ani nie chcę żyć bez niego. Kocham go i nie chcę go stracić. Postanowiłam nie lecieć do Nowego Jorku. – Może to była jedyna okazja, a może będzie następna. – pomyślałam. Po czym zamknęłam laptopa, na którym anulowałam bilety. Poszłam się trochę ogarnąć. Ubrałam malinową, luźną bluzkę na krótki rękaw i białe krótkie spodenki, dziś był bardzo ciepły dzień, więc mogłam sobie pozwolić na taki letni strój. Potem zrobiłam makijaż a włosy zostawiłam rozpuszczone i pokręciłam je lokówką. Następnie zeszłam na dół. Zobaczyłam swojego brata i Olgę. Postanowiłam od razu im powiedzieć, że nie lecę do Nowego Jorku. – Słuchajcie… mam wam coś do powiedzenia. Odwołałam lot do Nowego Jorku. Nie polecę tam. Zostanę tutaj. – powiedziałam. Widziałam na ich twarzach zaskoczenie. Po dłużej chwili odezwał się Fransisco. – Szkoda, że nie polecimy tam razem, ale rozumiem twoją decyzję. Ja muszę być na lotnisku za godzinę, więc nadszedł czas pożegnania. – po wypowiedzi mojego brata podeszłam do niego i przytuliłam go najmocniej jak mogłam. Wiedziałam, że będę za nim bardzo tęsknić. Później wziął swoje walizki a ja wyszłam przed dom, aby ostatni raz się pożegnać. Gdy już pojechał wróciłam do domu. – Tini idę na zakupy. Niedługo wrócę, jakby co zostajesz sama w domu. – odezwała się Olga. – Dobrze Olgo. – odpowiedziałam. Kiedy gosposia wyszła usiadłam na kanapie. Już zaczęłam odczuwać brak Fransisco. Chociaż wiedziałam, że niedługo znów się zobaczymy, bo przyjedzie w odwiedziny to nie będzie to samo co przedtem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Moja pierwsza myśl „Tylko nie Jorge, nie chcę z nim gadać”. Po cichutku podeszłam do drzwi i delikatnie zajrzałam przez dziurkę do klucza. To był on. Ten, którego miałam na ten czas serdecznie dość. Kochałam go, ale nie umiałam wybaczyć tego co zrobił. Zadzwonił jeszcze raz do drzwi. Może to trochę nie dojrzałe, ale postanowiłam się gdzieś schować i poczekać aż pójdzie. Przykucnęłam za kanapą. Wtedy usłyszała m dźwięk otwierających się drzwi. Serce mi zamarło. – A mogłam zamknąć te cholerne drzwi na klucz – pomyślałam. Odwróciłam głowę w lewo. Jorge wszedł do kuchni i stał tyłem do mnie, więc postanowiłam do wykorzystać. Zerwałam się pędem. Pobiegłam po schodach i wparowałam do mojego pokoju. Usłyszałam nadchodzące kroki. Zaczęłam panikować. W końcu wpadłam na pomysł, żeby schować się w szafie. Gdy do niej weszłam drzwi mojego pokoju otworzyły się. Siedziałam tam jakiś czas. Kiedy zapanowała już całkowita cisza postanowiłam sprawdzić czy Jorge tam jeszcze jest. Wyszłam z szafy ale na moje nieszczęście zahaczyłam nogą o stojącą niedaleko gitarę. Miałam nadzieję, że go tam nie ma aż nagle usłyszałam – Tini wyjdź. Wiem, że tam jesteś. Wyjdź i nie zachowuj się jak dziecko. – w końcu wyszłam i spytałam wprost. – Po co przyszedłeś? – Do ciebie – odpowiedział. – Po co?! Żeby sprawdzić czy nie pojechałam do Nowego Jorku spełniać swoich marzeń, tak?! – uniosłam głos.  Jorge chciał coś powiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Przestałam zwracać na niego uwagę i odebrałam tak jak by go tu nie było. – Halo? – Dzień dobry. Z tej strony dyrektor Studia. Dowiedziałem się, że zrezygnowałaś z lotu do Nowego Jorku dlatego mamy dla ciebie inną propozycję, ponieważ nie chcemy zmarnować takiego talentu. Zapraszamy cię jutro to teatru w centrum Buenos Aires. Mamy pomysł na nowy spektakl i chcemy żebyś w nim zagrała. Przyjedziesz? – powiedział dyrektor Studia. – Oczywiście, że przyjdę. – odpowiedziała po czym rozłączyłam się. Chciałam powiedzieć Jorge o czym rozmawiałam, ale on zaczął mówić pierwszy. – Wszystko słyszałem. Będzie grać w teatrze. – Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji po prostu zero, kompletnie nic. Zapanowała cisza, ale on ją przerwał. – Nie odpowiesz? – Nie mam ci nic do powiedzenia. – odpowiedziała. Jego towarzystwo zaczęło działać mi na nerwy. Podeszłam do drzwi i powiedziałam – Chyba musisz już iść. – i pokazałam ręką na drzwi. On tylko się zaśmiał i usiadł na moim łóżku po czym powiedział – Nie zamierzam się z stąd ruszać. – Teraz to się na serio wkurzyłam. – Okej. Ty nie wyjedziesz to ja sobie pójdę. – po tym wzięłam swoją torebkę i wyszłam trzaskając za sobą drzwiami. Wychodząc z domu stanęłam na chwilę w miejscu, żeby zastanowić się gdzie pójść. W końcu ruszyłam po prostu przed siebie. Chodziłam w różnych miejscach przez długi czas. Gdy zaczęło się ściemniać postanowiłam wrócić do domu. Weszłam do środka. Zastałam tam Olgę, która szykowała kolację. Wyglądała na spokojną, więc zapewne Jorge zdążył wyjść za nim ona wróciła z zakupów. Kamień spadł mi z serca. Chwilę na nią patrzyłam następnie poszłam do swojego pokoju. Później zjadłam kolację, zmyłam makijaż i wzięłam prysznic. Po tych czynnościach poszłam spać. 
*****************************************************************
Mam nadzieję, że rozdział Wam się
spodobał i przeczytaliście go do 
końca. Liczę na pobicie rekordu 
w komentarzach. Życzę miłego weekendu
i do zobaczenia za tydzień w następnym
rozdziale! ♥

 




piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 11 - "Gdzie jest Tini?"

ROZDZIAŁ #11
Hej kochani. Najpierw chciałam Wam podziękować za pond 1000 wyświetleń na blogu. Bardzo dziękuję. A teraz życzę miłej lekturki. Jeśli czytacie to napiszcie komentarz :* <3



 *Martina*

Rano obudził mnie budzik. Była 6:00 rano. Muszę być na lotnisku za 2 godziny. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, aby wybrać strój na dziś. Ubrałam białą bluzkę na krótki rękaw i różową spódniczkę. Włosy uczesałam w kitkę i zrobiłam delikatny makijaż. Następnie wzięłam moje walizki i zeszłam do kuchni. Szybko zjadłam śniadanie i podeszłam do Olgi. – Do zobaczenia Olgo. – powiedziałam. – Do zobaczenia kochanie. Mam nadzieję, że niedługo przyjedziesz w odwiedziny. – odpowiedziała mi kobieta. – Oczywiście, że niedługo razem z Fransisco do ciebie przyjedziemy. – powiedziałam. Chwilę później przyszedł mój brat. – Tini musimy już jechać na lotnisko. – Jasne , już idę. Pa Olgo. – powiedziałam. Następnie razem z moim bratem wzięliśmy walizki i pojechaliśmy na lotnisko.
*Jorge*

Wstałem wcześnie rano. Na dzisiaj nie miałem, żadnych planów dlatego nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Postanowiłem pójść do Tini. Jednak nie poszedłem od razu do jej domu. Byłem prawie pewien, że już w naszym ulubionym miejscu. Poszedłem tam ,ale jej nie było. Sprawdziłem jeszcze w kilku innych miejscach, ale tam też jej nie było. W końcu poszedłem do niej do domu. Już po kilku minutach byłem pod jej domem. Zadzwoniłem do drzwi, które po chwili otworzyła mi Olga. – Dzień dobry. Gdzie jest Tini? Byłem wielu miejscach, ale jej nie znalazłem. Czy może mi pani powiedzieć gdzie ona jest? – powiedziałam. Po chwili zastanowienia kobieta odpowiedziała mi – Tini nie ma w domu. Kazała przekazać ci ten list. Myślę, że to wszystko wyjaśni. – Potem podała mi list i zamknęła drzwi. Cały czas stojąc po domem Martiny otworzyłem kopertę i zacząłem czytać list:
Kochany Jorge,
Przepraszam, że nie powiedziałam ci tego twarzą w twarz, ale… po prostu nie umiałam. Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zły po tym, co zaraz przeczytasz. Pamiętasz kiedy prosiliśmy dyrektora Studia, o tym, żebym mogła chodzić jednocześnie do Studia jak i do szkoły? No więc… to jest możliwe jedynie w Nowym Jorku. I tam właśnie wyjeżdżam. Ten list dostaniesz na pewno kilka minut po tym jak wyjdę. Dziękuję ci za tą piękną przyjaźń. Nigdy cię nie zapomnę.
Kocham cię,
Tini
Po przeczytaniu tego listu nie widziałem co zrobić. W końcu dotarło do mnie jedno zdanie z niego: „Ten list dostaniesz na pewno kilka minut po tym jak wyjadę” – Skoro wyjechała kilka minut temu, to znaczy, że jeszcze jest w Buenos Aires. Może zdążę ją powstrzymać od tego wyjazdu. – pomyślałem. Od razu po tym pobiegłem na lotnisko. Trwało to długo, ale gdy w końcu dobiegłem zobaczyłem odlatujący samolot. – No nie, spóźniłem się. – powiedziałem. Byłem na siebie wściekły. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem… Tini???!! Myślałam, że mam jakieś zwidy, ale nie, to było ona!

*Martina*

Z powodu małych problemów technicznych mój lot do Nowego Jorku został przełożony na jutro. Szłam przed siebie szukając samochodu mojego brata, on szedł gdzie daleko za mną. Nagle zobaczyłam Jorge biegnącego w moją stronę. – Jorge? Co ty tu robisz?! – krzyknęłam. – Miałem nadzieję, że cię jeszcze zdążę przekonać żebyś tam nie leciała. Czy nie jesteś teraz w samolocie? – powiedział. Po czym ja odpowiedziałam. – Mój lot zostałam przełożony na jutro z resztą do długo historia. Ale… jak to chciałeś mnie przekonać żeby tam nie leciała? – No po prostu. Nie chce żebyś tam leciała, bo to nie jest miejsce dla ciebie. – powiedział. Po tych słowach mnie zatkało. Nie sądziłam, że powie mi coś takiego. W tym momencie zaczęłam krzyczeć. – Rozumiem. Nie chcesz żebym była szczęśliwa! Chcesz żebym siedziała w tej Argentynie i nie mogła realizować swoich marzeń! Jesteś egoistą! Myślisz tylko o sobie i nie obchodzi cię to co czuję inni! – wtedy rozpoczęła się kłótnia. Aż Jorge ją przerwał składając na moich ustach pocałunek. Byłam w szoku, do moich oczu zaczęły napływać łzy. Uciekłam. Biegłam długi czas. Potem szłam, szłam i szłam. Zaczęło się ściemniać. Spojrzałam na telefon, aby sprawdzić godzinę. Maszerowałam już tak 3 godziny. W końcu usiadłam na ławce w parku. Siedziałam tam kilka minut, kiedy miałam już iść moim oczom ukazał się Jorge, ale nie był on sam. Towarzyszyła mu piękna dziewczyna. Wszystko było w niej takie idealne. Była po prostu piękna. O wiele piękniejsza ode mnie. Ja w porównaniu z nią nie miałam żadnych szans. Jorge i ta piękność obok niego wyglądają na parę. Łazy znów zaczęły napływać mi do oczu. Pobiegłam do domu. Wpadłam tam jak huragan i od razu popędziłam do swojego pokoju. Siedziałam i czytałam swój pamiętnik, zastanawiając się nad dzisiejszym dniem. Jorge cały czas do mnie wydzwaniał. Ja jednak nie miałam zamiaru go słuchać, więc nie odbierałam. W końcu zaczęło mnie to wkurzać, więc odebrałam dla świętego spokoju. – Czego chcesz? – powiedziałam. –Przepraszam.  Proszę Tini wybacz mi. – powiedział z wielkim żalem w głosie. Nie odpowiadałam. Po chwili usłyszałam glos jego „dziewczyny” – Jorge z kim rozmawiasz? – Po czym odezwał się Jorge. –Tini… jesteś tam? – Chyba nie mas czasu teraz rozmawiać. Słyszę, że masz gościa. To pa. – rzuciłam i szybko się rozłączyłam. Następnie poszłam spać, bo miałam już serdecznie dosyć tego dnia.
 

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podbał
i zostaliście do końca. :) Dziękuję wszystkim,
którzy go przeczytali. Do zobaczenia w piątek
za tydzień! <33