sobota, 26 marca 2016

10. "It's easy for you"

ROZDZIAŁ #10
Heeej. ;) W końcu udało mi się wstawić ten rozdział. Planowałam wstawić go wcześniej, ale nie udało się.

MIŁEGO CZYTANIA.......

Tina od razu po tym postanowiła wstać z łóżka, przebrać się i jak najszybciej pobiec do domu Lynch'ów. Jej przyjaciółka, Bella jeszcze spała, więc szatynka napisała jej kartkę z wiadomością, że jest w domu R5. Następnie położyła ją na szafce nocnej obok dziewczyny. Około pół godziny po tym była już w domu Lynch'ów. Cały czas martwiła się o Rikera. Sama w to nie wierzyła, ale wciąż miała nadzieję, że może jednak wrócił i wszystko będzie już dobrze. Niestety. Tak się nie stało. Kiedy przyszła od razu otrzymała wiadomość, iż Riker nadal nie wrócił. Po paru minutach przyjechali Ross i Rocky, którzy od około 3 godzin szukali barta.
- I co? Znaleźliście go? - poderwała się Rydel, gdy tylko ich zobaczyła.
- Nie, nigdzie go nie ma. - odpowiedział zrezygnowany Ross.
- No cóż. Zrobię śniadanie, a później będziemy go znowu szukać. - odpowiedziała blondynka i udała się do kuchni.
- My spróbujemy dodzwonić się do niego. Może w końcu odbierze. - powiedział Ratliff i razem z Rockym udali się na górę. Blanca usiadła obok Rossa, który był naprawdę załamany. W takim stanie jeszcze go nie widziała. 
- Co jeśli on już nie wróci? - zapytał blondyn.
- Nawet tak nie myśl. Riker jest rozsądny i na pewno prędzej czy później wszystko się ułoży. - pocieszała go. Kilka kolejnych minut siedzieli w ciszy, którą przerwał dźwięk telefonu Tiny. Jej serce zaczęło bić mocniej i szybciej, gdy na ekranie zobaczyła napis "Message from: Riker". 
- Ross. - szepnęła i pokazała mu wiadomość. 
- Wiem gdzie on jest. - zerwał się z kanapy i ruszył w kierunku drzwi. Tina pobiegła za nim. Wsiedli do auta chłopaka i ruszyli w kierunku... no właśnie w jakim kierunku?
- Dokąd jedziemy? - zapytała dziewczyna.
- Na lotnisko. Z wiadomości od niego wynika, że ma zamiar polecieć do Los Angeles. Za pewne wybiera się do rodziców. Jeśli się pospieszymy może uda nam się go zatrzymać.

Na lotnisku
Po około 30 minutach dojechali na miejsce. W tym momencie odlatywał samolot.
- Żeby to nie był samolot, którym odlatywał Riker - pomyślała Blanca. Razem z Rossem wysiedli z auta. Zauważywszy małą grupkę fanek idących w stronę powrotną Tina i Ross spojrzeli na siebie. Wyglądało na to, że Riker rzeczywiście poleciał kilka minut temu. Siedemnastolatek wolał jednak upewnić się. 
- Hej dziewczyny. Czy Riker odleciał tym samolotem przed chwilą? - zapytał podchodząc do fanek.
- Tak. - odpowiedziały zgodnie. Następnie zaczęły prosić go o autograf. Blanca stała z tyłu i przyglądała się sytuacji, gdy nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł. 
- Przepraszam, kiedy odlatuje następny samolot do Los Angeles? - zapytała kobietę, pracującą na lotnisku.
- O 13. Czyli za równe 3 godziny.
- Dziękuję. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Następnie wróciła do Rossa, który rozmawiał z fankami, które nadal były na lotnisku. Po upływie kolejnych 15 minut nie miała już cierpliwości. Pociągnęła Rossa za rękę.
- Myślę, że to nie jest dobry moment na plotkowanie z fankami. Następnym samolotem, o 13 lecimy do Los Angeles, a następnego dnia rano wrócimy. Będziesz miał kilka godzin na pogodzenie się z Rikerem.
 Chwilę później wsiedli do auta i ruszyli w stronę domu R5. Uznali, że pomysł Blanci jest naprawdę dobry. Z chwilowym wyjazdem Rossa na pewno nie będzie problemu. Właściwie to jego rodzeństwo zgodzi się od razu. Gorzej z przekonaniem cioci Tiny. Szatynka miała jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

Dom R5
Po dojechaniu na miejsce od razu przedstawili sytuację i dalszy plan działania. Kiedy Blanca miała iść do hotelu, aby przekonać ciocię na wyjazd do głowy wpadła jej taka myśl: "Po co mam się męczyć sama skoro Ratliff może mi pomóc. W końcu to jego mama".
- Ratliff słuchaj jest sprawa. Pomóż mi przekonać ciocię.
- Jasne. Pomogę ci. - odpowiedział. Następnie oboje ruszyli w kierunku hotelu.
- Spotkamy się na lotnisku! - krzyknęła Blanca do Rossa na odchodne. Podczas, gdy szła z Ratliffem do hotelu nie rozmawiali. Żadne z nich nie odzywało się. Szatynka myślała o Rossie przez co zaczynała myśleć o Rikerze następnie o locie do Los Angeles i o tym jak bardzo bała się, że ciocia się nie zgodzi. Przez to całe myślenie droga do hotelu wydała jej się znacznie krótsza niż zazwyczaj. Od razu gdy weszli do holu zauważyli kobietę, której szukali.
- Cześć ciociu. Posłuchaj mam do ciebie bardzo ważną sprawę. - zaczęła Blanca. Serce biło jej przy tym niemiłosiernie szybko i mocno.
- Cześć Tina. Coś się stało? 
W tym czasie Ratliff stał trochę z tyłu i przysłuchiwał się całej rozmowie.
- Ymm... - zawahała się Blanca. - Chodzi o to czy... czy mogę polecieć o 13 z kolegą do... Los Angeles? 
- Oczywiście, że nie. Twoja matka by mnie chyba zabiła gdybym pozwoliła ci tam lecieć. I to jeszcze z jakimś KOLEGĄ. 
- Ale mamo - wtrącił się do rozmowy Ratliff. - Bo Blanca nie chce tam jechać dla własnych przyjemności. Ona chce tylko pomóc Rossowi. Oni chcą polecieć tam, żeby ściągnąć tu z powrotem Rikera. - tłumaczył. 
- Poza tym jutro rano następnym samolotem wrócimy do Miami. 
Kobieta przez następną chwilę zastanawiała się jaką decyzję podjąć.
- No dobrze. Niech będzie. - powiedziała w końcu.
- Dziękuję! - krzyknęła Blanca i rzuciła się jej na szyję.


*Trochę później*
Lotnisko
O umówionej wcześniej godzinie Ross i Blanca znajdowali się na lotnisku. Oboje wiedzieli, że coś może pójść nie tak i nie zdołają przekonać Rikera do powrotu. Mieli jednak nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Niedługo po ich przybyciu wsiedli do samolotu i ruszyli.

Los Angeles
Podróż minęła szybko. Od razu, gdy wylądowali zamówili taksówkę, którą ruszyli do rodzinnego domu Lynch'ów. Blanca wiedziała, że Ross jest bardzo zestresowany i zmartwiony.
- Nie martw się, na pewno wszystko pójdzie dobrze. - pocieszała go szatynka.
- A może ty mu wszystko powiesz? To łatwe dla ciebie.
- Przestań. Dasz sobie radę, ale pamiętaj. Masz jedną noc. Jutro rano wracamy do Miami.
 Tutaj rozmowa się urwała. Dalej jechali w ciszy, po około czterdziestu pięciu minutach dojechali na miejsce.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
No więc tak wygląda rozdział
10. I muszę przyznać, że 
jestem niezadowolona. Myślałam,
że lepiej mi wyjdzie, bo miałam
pomysły. Niestety sama nie wiem
co się stało, ale popsułam ten
rozdział. Mam nadzieję, że 
kolejny wyjdzie lepszy.
Do następnego!

Co sądzicie o wyjeździe do 
Los Angeles?
Myślicie, że uda się przekonać
Rikera?
   
Piosenka: R5 - I can't say I'm in love
https://www.youtube.com/watch?v=ZbvqJWI1WnU  

 
 
 

piątek, 25 marca 2016

8. "She's so bad she's good for me"

ROZDZIAŁ #8
Hej. Na początek mam do Was małą prośbę. Jeśli znacie kogoś, kto lubi R5 to polećcie tej osobie mojego bloga. Może zaciągnę tu kilku nowych czytelników :* 

MIŁEGO CZYTANIA.......

Chłopak już chciał wyznać jej całą prawdę o Rossie, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon. Blondyn spojrzał na ekran telefonu, na którym widniał napis "Is calling Ross". Riker chwilę się zastanawiał, ale po chwili odebrał. 
- Halo?
- Riker błagam nic jej nie mów. Obiecuję, że powiem prawdę najszybciej jak to możliwe. Proszę! - mówił spanikowany Ross. 
- Halo? Riker jesteś tam? - dopytywał siedemnastolatek lecz jego brat zdążył się już rozłączyć. Riker wiedział, że teraz również zamieszany jest w kłamstwo swojego młodszego brata i pewnie prędzej czy później sam będzie musiał ponieść konsekwencje tego, że pomógł mu w tym. Blanca była jego przyjaciółką, której nie chciał okłamywać, ale mimo kłótni i docinek bardzo kochał Rossa i nie mógł mu nie pomóc. Spojrzał na Blancę. 
- A wiesz co, zapomnij. To nic ważnego. Do jutra. - wyklepał, po czym wrócił do auta. Chwilę po tym odjechał zostawiając Blancę w osłupieniu. - To było dziwne. - powiedziała sama do siebie. Jednak po chwili wzruszyła ramionami  i weszła do hotelu.

*Kilka minut później*
Apartament dziewczyn
Blanca od paru minut dobijała się do drzwi lecz nikt nie otwierał. W końcu jednak Bella otworzyła jej drzwi. 
- No ile można?! Stoję tu już chyba 5 minut. 
- Przepraszam. Słuchałam muzyki i nie słyszałam. A poza tym trzeba była wziąć klucze! - oburzyła się Bella. 
- Dobra, dobra, a teraz tak z innej beczki. Jak tam z Ratliffem? Co was tak nagle wywiało? - dopytywała przyjaciółka wchodząc do środka. 
- Ale ty się ciekawska ostatnio zrobiłaś, wiesz?
- Nie, jakoś nie zauważyłam. - zaśmiała się szatynka. 
- Ty mi lepiej mów jak tam z Rossem.
- A jak ma być? - zapytała Blanca.
Resztę wieczoru dziewczyny spędziły na rozmowie. Mówiły o planach na najbliższe dni, ale także na o tych na dalsze. Miały przy tym dużo śmiechu. Umówiły się też z Rydel, Rikerem, Rockym i Ratliffem na jutro rano. Około drugiej zasnęły.

Dom R5
Riker nadal nie wrócił. Prawdopodobnie jeździł gdzieś teraz bez celu, po to, aby przemyśleć sobie parę spraw. Rocky, Ratliff i Rydel już spali. Ross siedział w pokoju czekając aż jego starszy bart wróci. Późno w nocy Riker wszedł do domu, zdjął buty i od razu udał się do pokoju. 
- Gdzie byłeś? - zapytał Ross, gdy tylko zobaczył brata.
- Tu i tam. 
Nastała cisza. Ross od początku miał zamiar zapytać o Blancę, ale obawiał się, że to sprowadzi kolejną awanturę. Po chwili namysłu postanowił poruszyć temat.
- Powiedziałeś jej?
Riker przez chwilę nie odpowiadał.   
- Nie. I zapamiętaj sobie teraz moje słowa. Ostatni raz pomagam ci kłamać. 
- Nie rozumiem jaki masz problem! Przecież nic złego nie robię! - zaczął krzyczeć młodszy.
- Nie robisz nic złego?! Okłamujesz swoją przyjaciółkę! Nie zauważyłeś jak ona na ciebie patrzy? Musisz jej powiedzieć, że już masz dziewczynę!
- Zamknijcie się, bo zaraz wszystkich obudzicie! - do pokoju wbiegła Rydel, którą obudziły krzyki braci. Ross i Riker zaprzestali kłócić się, żeby bardziej nie zdenerwować siostry. Gdy wyszła, nie rozmawiali więcej i położyli się spać.

*Następnego dnia*
Apartament dziewczyn
Przyjaciółki wstały już o ósmej, gdyż na dziewiątą były umówione z Ratliffem, Rydel, Rikerem i Rockym. O ustalonej wcześniej godzinie przyjaciele po nie przyjechali i razem wybrali się do kręgielni. Początkowo planowali iść na plażę, ale pogoda nie była odpowiednia. Niebo było zachmurzone i nie było wystarczająco ciepło na spędzanie dnia na plaży. Po 15 minutach drogi dojechali na miejsce. Podzieli się na drużny. Pierwsza to Riker, Blanca i Ratliff, a druga Rocky, Rydel i Bella. Po prawie 3 godzinnej grze wygrała drużyna Rikera. Następnie odwieźli Blacnę i Bellę do hotelu chociaż i tak za godzinę ponownie mieli się spotkać na obiedzie w domu R5.

Dom R5
Gdy weszli do domu zastali Rossa czekającego na nich.
 - Gdzie byliście tak długo? Nie było was od rana.
- Byliśmy z Blancą i Bellą na kręglach. - wytłumaczył Ratliff.
- I nie wzięliście mnie ze sobą? - zapytał.
Młodzież przez chwilę nie odpowiadała.
- Tak wyszło. Poza tym one i tak zaraz przyjadą na obiad. - oznajmił Rocky.
Około 10 minut później Bella i Blanca były już w domu Lynch'ów. Po obiedzie, który przygotowała Rydel z małą pomocą braci i posprzątaniu talerzy każdy czymś się zajął. Isabella i Ratliff poszli do ogrodu, a Rocky wraz z siostrą pojechali do sklepu po produkty na ciasto. Blanca została w salonie sama z Rikerem i Rossem. Bracia usiedli na przeciwko niej. Początkowo nikt się nie odzywał, ale po chwili to się zmieniło.
- Nie chciałeś o czymś powiedzieć Blance? - zaczął temat Riker.
- Co ty robisz? - szepnął młodszy.
- O co chodzi? - zapytała Tina.
- Oo nic - uśmiechnął się sztucznie Ross.
Nagle rozległ się odgłos nadjeżdżającego auta. Ross wstał z kanapy i poszedł sprawdzić kto to. Zobaczył kto przyjechał momentalnie zbladł jakby zobaczył ducha. Następnie zaczął wachlować się machając rękami jakby zrobiło mu się strasznie gorąco...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Mam nadzieję, że rozdział Wam
się spodobał. Sama nie wiem
czy wyszedł dobry czy zły. 
Trochę nad nim pracowałam, bo
ciągle ktoś lub coś mi przerywało
i pisałam małymi fragmentami, ale
mam nadzieję, że wyszło ok.
Do następnego!

Jak myślicie kto przyjechał?
Co się teraz stanie?
 
Piosenka: R5 - Did you have your fun?
https://www.youtube.com/watch?v=5RWY51ZUliA   


 

czwartek, 24 marca 2016

9. "And wondering where you are"

ROZDZIAŁ #9
Cześć :) Dzisiaj Wielkanoc, więc życzę Wam Wesołych Świąt, a na jutro mokrego poniedziałku :*

MIŁEGO CZYTANIA........

Riker wstał z kanapy i podszedł do młodszego brata, aby sprawdzić co się dzieje. Kiedy już zobaczył, kto przyjechał usłyszał słowo: pomóż, wypowiadane przez Rossa. Spojrzał na osobę wysiadającą z auta następnie na Rossa potem na Blancę i z powrotem na brata. 
- Ostatni raz ratuję ci tyłek - szepnął do siedemnastolatka po czym ruszył w kierunku Blanci. Zaproponował jej pójście na górę do pokoju. Na szczęście zgodziła się i już po chwili byli na górze. W tym czasie Ross starał się chociaż trochę uspokoić. Już po chwili jego gość wszedł do środka. - Courtneeeeey! - zaczął wysokim głosem. - Co ty tu tak wcześnie robisz? - mówił ze sztucznym uśmiechem. - Nie cieszysz się, że przyjechałam? - zapytała dziewczyna, po czym namiętnie go pocałowała. 
- No jasne, że się cieszę, ale czy ty czasem nie miałaś być na sesji zdjęciowej w Hiszpanii? 
- Oj no miałam, ale wróciłam wcześniej. - tłumaczyła. - Dobra teraz wracam do domu, żeby się rozpakować, ale widzimy się jutro, prawda? 
- A ale miałem już... plany na jutro - plątał się chłopak.
- Ohh... no to je zmień. Co może być ważniejszego ode mnie? - powiedziała, po czym pocałowała chłopaka i wróciła do auta. Courtney często manipulowała Rossem, ale on jedyny tego nie zauważał. Widocznie kompletnie zawróciła mu w głowie. Po paru minutach przypomniał sobie o Rikerze i Blance. Poszedł na górę w celu oznajmienia, że już mogą przyjść.


*Trochę wcześniej*
Blanca i Riker
- Po co tu przyszliśmy? - zapytała szatynka wchodząc do pokoju. 
- Bo... yyy... Ross musi coś załatwić. Ee... nie będziemy mu przeszkadzać. - jąkał się chłopak próbując wymyślić jakąś wymówkę.
- Ok. 
Następnie siedzieli przez chwilę w ciszy. Nie trwała ona długo, gdyż Blanca drugi raz w tym tygodniu zauważyła niebieską gitarę stojącą w koncie, o której rozmawiała nie dawno z Rossem.
- Słyszałam, że dostałeś tą gitarę na szesnaste urodziny. - zaczęła.
- Tak. Ross ci to powiedział? 
- Mhm. Ona jest śliczna. - oznajmiła. 
- I ma mój ulubiony kolor - powiedzieli oboje w tym samym czasie, po czym się zaśmiali. Potem rozmawiali jeszcze trochę o gitarze, aż padło pytanie: Umiesz grać? Kiedy Blanca odpowiedziała, że nie za bardzo Riker od razu wziął gitarę postanowił nauczyć ją przynajmniej jakiś podstaw potrzebnych do gry. 
- Zamierzasz mnie teraz uczyć? - zapytała niebieskooka.
- A czemu nie. - zaśmiał się chłopak.
Już po chwili Blanca siedziała z gitarą, a tuż z nią był Riker. Dziewczyna nie mogła się zbytnio ruszyć, ponieważ z obu stron znajdowały się ręce chłopaka. 
- Spójrz. To jest akord C. - powiedział, po czym pokazał jej jak odpowiednio zagrać. Szatynka powtórzyła po Rikerze.
- Dobrze? - spytała i odwróciła głowę w jego stronę. Nie spodziewała się, że chłopak znajduje się aż tak blisko niej. Dzieliły ich tylko małe milimetry. 
- Świetnie. - odpowiedział i posłał jej uroczy uśmiech. Patrzyli sobie w oczy. Zaczęli się do siebie zbliżać. Oboje nie byli tego pewni, ale żadne z nich nie zamierzało przestać. Po chwili ich usta złączyły się w pocałunku. W tym samym momencie do pokoju wszedł Ross.
- Możecie ju... - urwał, gdy zobaczył swojego brata całującego się z... właściwie to nie wiedział jak nazwać Blancę. Według niego to było coś pomiędzy koleżanką, a przyjaciółką, ale wszyscy dobrze wiemy, że nie reaguje się tak emocjonalnie na wieść, że coś łączy koleżankę/przyjaciółkę z bratem. Kiedy Tina i Riker usłyszeli Rossa od razu oderwali się od siebie. Od razu można było zauważyć wściekłość na twarzy siedemnastolatka. Wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Riker wybiegł za nim. 
- Ross poczekaj. - mówił starszy prawie przewracając się na schodach.
- Zostaw mnie w spokoju! Nie chcę być już twoim bratem! Nienawidzę cię! - krzyknął i wybiegł z domu. Riker również postanowił wyjść. Nie szedł za Rossem. Postanowił po prostu gdzieś się przejść. Obaj chłopcy byli zrozpaczeni. Czuli, że stracili tą wyjątkową więź, która towarzyszyła im przez całe życie. Mimo to w tym momencie przestali dla siebie istnieć. Blanca po usłyszeniu krzyków zbiegła na dół. Postanowiła również wyjść i znaleźć któregoś z nich. Nie obchodziło ją, z którym porozmawia, ale czuła się winna za to wszystko. Wychodząc natknęła się na Rydel i Rockyiego, którzy wrócili ze sklepu.
- Coś się stało? - zapytała Rydel. Blanca nic jej nie opowiedziała. Po protu szła dalej przed siebie. 

*Pół godziny później*
W parku
Idąc przed siebie szatynka dotarła do parku. Gdy traciła nadzieję, że spotka, któregoś z blondynów zauważyła Rossa siedzącego na ławce. Od razu do niego podbiegła.
- Ross.
- Świetnie. Jeszcze ciebie mi tu brakowało. - wstał z ławki i chciał odejść, ale dziewczyna złapała go za rękę.
- Proszę daj mi chwilę. - przekonywała. Po chwili namysłu chłopak ponownie usiadł na ławce obok niej. 
- Rozumiem, że pewnie nie chcesz teraz rozmawiać o Rikerze, ale ja muszę ci to powiedzieć. Nie bądź zły na niego. To moja wina. Możesz się na mnie obrazić, nigdy się do mnie nie odezwać, wysłać mnie na Alaskę. - wymieniała. - Wszystko jedno co ze mną zrobisz. Ja nie chcę stawać pomiędzy tobą a Rikerem. Jesteście braćmi, ale takimi wyjątkowymi. Łączy was niesamowita więź, rozumiecie się bez słów, a ja nie mam zamiaru tego zniszczyć. Proszę porozmawiaj z nim, wysłuchaj go chociaż. Proszę. - nie zauważyła nawet kiedy z jej oczu zaczęły lecieć łzy. Kiedy Ross zobaczył, że Blanca płacze przytulił ją. Trwali w uścisku pewien czas. 
- Obiecuję, że z nim porozmawiam i spróbuję to wszystko naprawić tylko już nie płacz. - wyszeptał. Kiedy się od siebie oderwali oznajmił iż wróci do domu i sprawdzi czy Riker już przyszedł. Od razu jak go zobaczy porozmawia z nim. Gdy odszedł Blanca postanowiła wrócić do hotelu. Na dworze robiło się ciemno, a ona była bardzo zmęczona całym dniem. Marzyła teraz tylko o swoim łóżku, żeby położyć się i zasnąć. Po około 10 minutach doszła na miejsce. Od razu udała się do swojego i Belli apartamentu. Chwilę po dojściu tam położyła się i zasnęła.

*Następnego dnia*
6:50
Blancę obudził dzwoniący telefon. Zaspana podniosła się i wzięła do ręki telefon. - Kto się dobija o tej godzinie? - pomyślała. Zmieniła zdanie gdy zobaczyła, że dzwoni Rydel i ma też 5 nie odebranych połączeń. Od razu odebrała.
- Halo? 
- Blanca wiesz gdzie jest Riker?
- Ni... nie mam pojęcia. A coś się stało?
- Nie wrócił na noc do domu. Zawsze to my coś nie tak robiliśmy, a on pomagał, a teraz nie wiadomo gdzie jest. Ross i Rocky już od godziny go szukają.
Ta wiadomość wstrząsnęła Blancą. Sama zaczęła się o niego bać.
- Rydel wiesz co, ja na razie kończę. Jak tylko będę miała o nim jakieś wieści dam znać i ty też dzwoń.
Po tych słowach zakończyła rozmowę i wybrała numer do Rikera. Nie odebrał, więc nagrała się mu na pocztę głosową. 
- Hej Riker. Jak tylko odsłuchasz tą wiadomość odezwij się do mnie albo do rodzeństwa. Martwię się o ciebie i zastanawiam się gdzie jesteś. - po tych słowach rozłączyła się.

_______________________________________
Kolejny rozdział z głowy. Mam
nadzieję, że wyszedł dobrze, bo
naprawdę nie chciało mi się go pisać.
Co chwilę robiłam przerwę, więc w ten
oto sposób rozdział powstałam 4 godziny.
A teraz czekam na Wasze komentarze!
CZYTASZ > KOMENTUJESZ > MOTYWUJESZ
Do następnego!

Gdzie jest Riker?
Myślicie, że pogodzi się z Rossem?
Co sądzicie o Courtney?
Piosenka: R5 - Doctor, doctor
https://www.youtube.com/watch?v=SbLC8pWAacM 
  

środa, 23 marca 2016

7. "So come with me"

ROZDZIAŁ #7
Nasza chwilowa wolność od szkoły nadal trwa, więc udało mi się szybciej skończyć rozdział. Życzę Wam wesołych świąt wielkanocnych! 

MIŁEGO CZYTANIA......

Blanca postanowiła wrócić do reszty towarzystwa. Schodząc, od razu zauważyła, że nie oglądają już filmu, więc postanowiła zapytać o przyczynę przerwania seansu, który tak bardzo chcieli oglądać, w szczególności chłopcy. - Czemu nie oglądacie już tych horrorów? - zapytała. - Już nam się nie chciało. Poza tym każdy gdzieś łaził i hałasował. W takich warunkach nie da się oglądać telewizji. - wytłumaczył Rocky. - Przecież to horrory. Co tam jest do słuchania? Tylko jakieś wrzaski. - zaśmiała się niebieskooka. Chłopak już nic nie odpowiedział. Blanca zauważyła, że na dworze zaczyna się ściemniać. Słońce zachodziło za horyzont. Teraz została już po nim wyłącznie czerwono-pomarańczowa kreska. Siedemnastolatka uznała, że najwyższa pora wracać do hotelu. Gdy tylko zobaczyła Rydel postanowiła ją o tym poinformować. - Wiesz, ja już chyba będę się zbierać. Gdzie jest Bella? 
- Bella poszła gdzieś z Ratliffem. Ta dwójka nieźle się dogaduje.
- O proszę. Kto by pomyślał. - powiedziała ze znaczącym uśmiechem Blanca. - Jednak nie zmienia to faktu, że powinnam już wracać. - dodała.
- Nie pozwolę wracać ci na pieszo o tej godzinie. Najspokojniejsza będę wtedy, gdy odwiezie cię Riker. Poczekaj chwilkę. Zaraz go tu zwołam, żeby cię odwiózł. - oznajmiła blondynka, po czym ruszyła na górę, aby zapytać brata, czy podwiezie Tinę. Stojąc już przy drzwiach usłyszała, że jej starszy bart rozmawia z Rossem. Rydel nigdy nie jest skłonna do podsłuchiwania, jednak to o czym rozmawiali nie mieściło jej się w głowie. Postanowiła posłuchać dalej. 
- Mam rozumieć, że nie powiedziałeś jej nic o Courtney? - zapytał Riker. 
- A po co? Blanca przyjechała tu tylko na wakacje. Potem wyjedzie i nigdy nie dowie się o Courtney.
- To nie jest w porządku młody. Okłamujesz swoją przyjaciółkę. Tak się nie robi. - pouczył starszy. - Co jeśli się spotkają? Jak to wtedy wytłumaczysz? - dodał. 
- Po co od razu dmuchać na zimne? To powinno wychodzić bardziej spontanicznie. 
Rydel cały czas przysłuchiwała się rozmowie. Doskonale słyszała każde słowo ze względu na lekko uchylone drzwi. Teraz jednak nie miała już zamiaru stać tam bezczynnie. Nie minęło nawet 10 sekund, a już była w środku. Zamknęła za sobą drzwi i włączyła się do rozmowy braci. - Sam sobie wychodź bardziej spontanicznie. Ross nie mogę uwierzyć. Czegoś takiego to ja się po tobie nie spodziewałam. - powiedziała ostro na widok młodszego brata. - Teraz ty będziesz mi prawić kazania na temat tego jak to wszystko robię źle?! - wrzasnął. Rydel więcej się nie odezwała. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek dojdzie do podobnej sytuacji. Wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Następnie zeszła do przyjaciółki. Na jej widok uśmiechnęła się sztucznie. - Wszystko w porządku? - zapytała szatynka. - Jasne! A co ma być nie tak? Wszystko gra. Jest przecudownie! - mówiła sztucznie Rydel. - ...okej... i co uzgodniłaś z tym Rikerem? - zapytała. Blondyna momentalnie przestała posyłać sztuczne uśmiechy do przyjaciółki i złapała się z głowę. Dopiero teraz jej się przypomniało, że poszła na górę nie po to, żeby usłyszeć tę rozmowę, ale po to, żeby zapytać Rikera o podwózkę dla Tiny. Na szczęście właśnie w tym momencie wspomniany wcześniej blondyn zszedł z góry. 
- Rikeeer... zawieziesz Blacnę do hotelu? - zapytała od razu. 
- Pewnie. - odpowiedział. - Chodź ze mną. - zwrócił się do niebieskookiej. Dziewczyna wyszła za nim z domu. Po chwili ruszyli w stronę hotelu.

*W tym samym czasie*
Ratliff i Bella
Po zakończeniu oglądania maratonu horrorów Ratliff i Bella postanowili pójść na spacer. Ta dwójka bardzo dobrze dogadywała się ze sobą. Mieli wiele wspólnych zainteresowań, co sprawiało, że tematy do rozmowy same się nasuwały. Teraz szli obok siebie w parku. Rozmawiali na przeróżne tematy. Od R5 zaczynając, na wakacjach w Miami kończąc. Po godzinnej rozmowie oboje na chwilę umilkli. Ratliff powoli złapał Bellę za rękę. Serce przy tym biło mu bardzo mocno. 
- Co ty robisz? - zapytała Isabella. - Przepraszam. Po prostu pomyślałem, że... - zaczął się tłumaczyć zabierając rękę. - Nie, nie jest dobrze. - uśmiechnęła się do niego.

W domu Lynch'ów
Ross siedział w swoim pokoju... to znaczy w pokoju jego i Rikera chociaż teraz nie chciał myśleć o swoim bracie, który jeszcze kilka minut temu "prawił mu kazania". Nagle blondyn przypomniał sobie, że miał odwieść Blancę do hotelu. Niezwłocznie wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Stanął w połowie schodów, gdyż nie widział nigdzie niebieskookiej. Wtedy do salonu weszła Rydel. - Gdzie jest Blanca? - zapytał. - Riker ją odwiózł. - odpowiedziała spokojnie nawet nie patrząc na blondyna. - Co?! Kiedy?! - mówił coraz bardziej zdenerwowany. - Ee.. dobre 10 minut temu. - odpowiedział Rocky, włączając się do rozmowy. - Jak to?! Ja miałem ją odwieźć! To przecież moja... - tutaj Ross urwał swoją wypowiedź. Sam nie wiedział, co było tego przyczyną. - ...koleżanką! - dokończył swoją wypowiedź. Po czym pobiegł wściekły do pokoju. - A temu co się stało? - zapytał Ratliff, który właśnie wrócił do domu. - Nic. Ja widzisz Ross to... skomplikowany człowiek. - odpowiedziała Rydel, po czym wzięła głęboki oddech i udała się do swojego pokoju.

Blanca i Riker
Podczas jazdy praktycznie w ogóle nie rozmawiali. Riker nadal był lekko roztrzęsiony nie dawną rozmową, a właściwie kłótnią  z bratem. Rik nie pamięta nawet kiedy ostatnio kłócił się o coś z Rossem. Między nimi zawsze panowała zgoda. Nic dziwnego więc, że było to dla niego ciężkie. Po około 12 minutach zajechali pod hotel, w którym obecnie mieszkała nastolatka. - Dziękuję za podwózkę. - powiedziała i uśmiechnęła się do niego. Następnie wysiadła z samochodu. - Poczekaj chwilkę. - zatrzymał ją blondyn, który również wysiadł z auta, po czym podszedł do szatynki. - Muszę ci coś powiedzieć.

-------------------------------------------------------
Hejo. Myślę, że rozdział nie jest
taki zły jak co niektóre. Przepraszam,
że zatrzymałam w takim momencie, ale
prostu musiałam Wam to zrobić :D
Jak widzieliście pojawiła się też nowa
postać: Courtney. Czekam na komentarze.
Do następnego!

O co chodzi z Courtney?
Czy Riker powie wszystko Blance?

  Piosenka: R5 - Do it again
https://www.youtube.com/watch?v=dUuOfaFCdQ4 
 
 

sobota, 19 marca 2016

6. "Stupid, thinkin' about you"

ROZDZIAŁ #6
Cześć :) Od poniedziałku rozpoczynam rekolekcje, więc zero lekcji tylko wyjście na około 2-3 godziny. Oznacza to, że będę miała więcej czasu na pisanie rozdziałów. Przez to, że od wtorku byłam chora (właściwie teraz też jeszcze trochę jestem, ale czuję się już lepiej) miałam dużo czasu wolnego. Mam 3 rozdziały napisane w przód, co oznacza, że będą pojawiały się częściej, będą też dłuższe niż poprzednie. Aaa i jeszcze coś! Dziękuję za 9000 wyświetleń na blogu. To dla mnie naprawdę wiele znaczy <3

MIŁEGO CZYTANIA..........

Młodzież oglądała horrory od parunastu minut. Niestety dla Blanci te minuty były jak godziny. Godziny pełne strachu. Nie chciała pokazywać, że się boi, ale naprawdę ciężko było jej to ukryć. Im bardziej fabuła horroru szła w przód tym Blanca była coraz mocniej przerażona. Po 45 minutach seansu nastała przerwa. Szatynka jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyła się na wieść, że będzie oglądać reklamy. - Film jest z płyty, więc wszystkie reklamy możemy sobie przesunąć - oznajmił nagle Ratliff. - A ja z chęcią obejrzę sobie te reklamy. Na pewno to lepsza rozrywka niż te horrory, co nie? - odpowiedziała na nowo przestraszona Blanca. Ratliff spojrzał na ekran, gdzie właśnie leciała reklama serów szwajcarskich. Następnie znów spojrzał na Tinę. - Nie wydaje mi się. - rzucił, po czym przesunął wszystkie reklamy. Już po paru sekundach ponownie zaczęli oglądać film. Oglądali i oglądali, a czas wciąż się dłużył. Przynajmniej tak wydawało się Blance. W rzeczywistości minęło dopiero 10 minut odkąd przesunęli reklamy i ponownie zaczęli oglądać. Nagle Blanca usłyszała kroki. Spojrzała na schody, po których schodził Ross. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia ucieszyła się na jego widok, gdyż miała nadzieję, że coś powie i przerwą na chwilę oglądanie filmu. Rzeczywiście blondyn po chwili się odezwał. - Co oglądacie? - Ciii - uciszyli go wszyscy oprócz Tiny. Ratliff na nią spojrzał. - Blanca to może jeśli nie chcesz tego oglądać pójdziesz z Rossem na górę? - zaproponował. - Ja z nią w jednym pokoju? Za żadne skarby! - oburzył się siedemnastolatek. - No Ross nie bądź taki nieśmiały i zaproś ją do naszego pokoju. Ja też tam potem przyjdę. - powiedział z uśmiechem Riker. Następnie część młodzieży wróciła do oglądania. Ross patrzył na Blancę. Po chwili ona również na niego spojrzała. Kiwnął do niej głową pokazując, żeby poszła z nim na górę. Szatynka nie była do tego zbytnio przekona przez sytuację zaistniałą wczoraj, ale wolała to niż oglądanie maratonu horrorów, więc wstała z kanapy i ruszyła za Rossem.

Blanca i Ross
Po około 3 minutach byli już w pokoju Rossa jak i Rikera, bo dzielili go razem. Ross usiadł na krześle przy biurku, natomiast Blanca siedziała na jego łóżku. Pokój był koloru żółtego. Leżało tam mnóstwo kartek z tekstami piosenek i nutami, nad którymi bracia pracowali razem. Przy oknie stało pianino, a na ścianie przyklejony był plakat z napisem "R5". Blanca i Ross siedzieli w ciszy, żadne z nich się nie odzywało. Atmosfera była napięta, co sprawiało, że szatynka zaczynała się denerwować. Cały czas miała wrażenie, że gdyby nie wcześniejsze słowa Rikera, który zapewniał, że potem też przyjdzie, Ross już dawno by na nią nawrzeszczał jak wczoraj wieczorem. Nie chciała nic mówić i tłumaczyć się, żeby jeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji. Najbardziej pragnęła w tym momencie, aby Riker już przyszedł tak jak obiecał. Siedemnastolatka błądziła myślami cały czas przyglądając się pokojowi braci. Jej wzrok zatrzymał się na niebieskiej gitarze, stojącej przy ścianie w drugim końcu pokoju. O dziwo wcześniej jej nie zauważyła. Wtedy postanowiła zaryzykować i odezwać się. - Jaka piękna gitara. - powiedziała z radością w głosie. Po chwili Ross postanowił kontynuować rozmowę. - Riker dostał ją na szesnaste urodziny, ale teraz można powiedzieć, że jest wspólna. Oboje jej używamy. - mówił. Wydawało się, że rozmowa zmierza w dobrą stronę. - A ty... umiesz grać? - zapytał blondyn. - Nie zbyt. Nie raz próbowałam, ale nie wychodziło mi. Ja się po prostu do tego nie nadaję. - odpowiedziała. - Co ty opowiadasz?! Każdy się do tego nadaje. Musisz po prostu dużo ćwiczyć. Jeśli chcesz mogę cię nauczyć. - zaproponował i uśmiechnął się do niej. Blanca odwzajemniła uśmiech. Zamierzała odpowiedzieć, ale przerwało jej pukanie do drzwi, w których nagle pojawił się Riker. - Może innym razem. - uśmiechnęła się do Rossa, po czym wyszła z pokoju zostawiając braci samych. 

Ross i Riker
Oboje usiedli na łóżku młodszego. - I co chyba nie było tak źle? - zaczął rozmowę Riker. - No było nawet dobrze. - uśmiechnął się delikatnie siedemnastolatek. Riker od zawsze był dla Rossa wielkim autorytetem, chociaż Ross nigdy mu tego nie powiedział. Riker znał go jak nikt inny. Często razem rozmawiali i przeważnie nigdy się nie kłócili. - Tylko wiesz Riker... - zaczął młodszy. - Wtedy tak na nią naskoczyłem i okropnie się z tym czuję. A teraz jak głupi ciągle o niej myślę. To jest takie dziwne. - dokończył. - To się nazywa miłość, młody. - odparł jego brat.
   =================================
No więc jest rozdział. Myślę, że 
teraz, kiedy mam więcej czas
będą mogła wstawić i napisać
więcej rozdziałów. A teraz czekam na
Wasze komentarze.
Do następnego!

Podobało Wam się?
  
Piosenka: R5 - F.E.E.L G.O.O.D
https://www.youtube.com/watch?v=jvfYUMbag10 
  


 

czwartek, 17 marca 2016

5. "I wanna see you smile"

ROZDZIAŁ #5
Cześć :) Oto kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się Wam spodoba i napiszcie komentarze. Bawcie się dobrze!

MIŁEGO CZYTANIA........

Blanca i Riker
- Nic się nie stało. - odpowiedział Riker cały czas ją przytulając. Potem trwali przez chwilę w ciszy. Żadne z nich nie chciało nic mówić albo nie wiedzieli co powiedzieć. - Wrócisz ze mną do wszystkich? - zapytał po chwili blondyn. - Ja... przepraszam, ale wolę wrócić od hotelu. - wyjaśniła. - Nie przepraszaj. Wszystko rozumiem. To do zobaczenia. - odpowiedział i uśmiechnął się do niej. Blanca odwzajemniła uśmiech. Następnie ruszyła w stronę hotelu, który już było widać. Po około pięciu minutach doszła na miejsce. Przez całą drogę myślała nad dzisiejszym dniem. To pierwszy dzień wakacji, a był tak szalony jak rzadko który w jej życiu. Na samą myśl uśmiechnęła się sama do siebie. Zawsze była osobą pozytywnie nastawioną do życia, dlatego nawet jeśli zdarzyło coś, co ją zasmuca nie przejmowała się tym długi czas. Starała się wiedzieć pozytywne rzeczy we wszystkim, co ją spotyka. Z takimi myślami położyła się do łóżka, a już po kilku minutach zasnęła. 

Następnego dnia rano
Blancę obudziły promienie słońca wpadające przez okno. Jej przyjaciółki nie było w pokoju. Pomyślała, że Bella jeszcze nie wróciła od Lynch'ów. Postanowiła, że ubierze się, a po tym pójdzie do domu R5. Ubrała zwiewną miętową sukienkę i biały pasek. Zjadłam kanapkę i wypiła sok pomarańczowy. Około godziny jedenastej wyszła z hotelu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli idzie do Belli spotka tam Rossa. W końcu był to jego dom. Uznała jednak, że będzie zachowywać się jakby to się nie wydarzyło. - Idę tam w celu Isabelli, a nie w celu oglądania Rossa. - powtarzała sobie, co kilka minut. 

W domu R5
Od rana Rydel i Bella szykowały pyszne śniadanie. W tym samym czasie chłopaki sprzątali dom po wczorajszej imprezie. Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi. Rocky poszedł je otworzyć. - O zobaczcie kto nas odwiedził! Zapraszamy. - krzyknął, gdy zobaczył Blancę po tym wpuścił ją do środka. - Cześć. - odezwała się. Wszyscy odpowiedzieli na powitanie. Wszyscy oprócz Rossa, który gdy tylko ją zobaczył poszedł gdzieś na drugi koniec do domu. Blanca zgodnie z tym co sobie obiecała nie przejmowała się Rossem i udawała, że wczorajsza sytuacja wcale się nie wydarzyła. Nie było to jednak takie proste jakie jej się wydawało. - Może obejrzymy jakiś film? - zaproponował Ratliff. Wszyscy zgodnie uznali, że jest to bardzo dobry pomysł. - To co oglądamy? - zapytał Riker wyciągając płyty z różnymi filmami. - Może to? - zapytała Bella wskazując na jedno z pudełek z płytami. - Nieee, bo ta płyta została uszkodzona podczas bitwy o pilot od telewizora. - włączył się do rozmowy Rocky. Bella spojrzała na Rydel. - Lepiej nie pytaj. - powiedziała dziewiętnastolatka. - Dobra to może na początek ustalmy czy to będzie jakiś horror lub komedia albo jeszcze coś innego - powiedział Ratliff. - Skoro dajesz taki wybór to bierzmy horror - uznali Rocky i Riker. Tina i Bella natomiast lekko się skrzywiły. Nie przepadały za horrorami, ale każda miała inny powód. Bella nie lubiła tego rodzaju filmów, ponieważ uważała, że są bardzo nudne i nie ma tam nic ciekawego, a fabuła jest zupełnie bez sensu. Blanca za to nie przepadała za nimi, bo po prostu była się na nich. W swoim życiu widziała tylko dwa horrory i po każdym przez kilka dni była sponikowana. Dobrze wiedziała, że nic jej nie grozi, ale nie docierało to do niej tak od razu. Po każdym horrorze nie mogła zasnąć w nocy. Na jej nieszczęście chłopaki byli tak nakręcani wybieraniem filmów, że aż zdecydowali się na MARATON HORRORÓW. Chwilę po tym wszyscy siedzieli na kanapie i fotelach, a film zaraz miał się zacząć.
********************************
Rozdział jest taki zwykły. Właściwie
to nic szczególnego się nie wydarzyło,
więc zapewne trochę się nudziliście. 
Postaram się, żeby w następnym dużo
więcej się wydarzyło.
Do następnego!
PS Czy w też poczuliście już wiosnę? Bo ja zdecydowanie tak i teraz siedzę już 3 dzień z gorączką...

Co myślicie o rozdziale?
Co sądzicie o maratonie horrorów?
Myślicie, że coś się wydarzy podczas filmu?
  
Piosenka: R5 - Smile
https://www.youtube.com/watch?v=4tV6bzk3_6c