ROZDZIAŁ #2
Mam nadzieję, że czekaliście na rozdział drugi, i że choć trochę polubiliście to opowiadanie. Jeśli tak to bardzo się cieszę, a jeśli nie cóż... będę musiała zebrać nowych czytelników. Dziękuję za 8000 wyświetleń! <3
DEDYKACJA DLA: Mar tyna
MIŁEGO CZYTANIA.......
- Emm rozumiem, że interesujesz się roślinami... - przerwała ciszę Blanca. - No właśnie nie. Chodzi o to, że interesuję się tylko tym jednym konkretnym krzakiem. - tłumaczył Ross. Jednak po chwili uderzył się ręką w głowę, gdyż zrozumiał jaką głupotę palnął i już lepiej by było gdyby zostać przy tym zainteresowaniu roślinami. Riker i Rocky, którzy obserwowali całą sytuację nie wytrzymali i wybuchnęli głośnym śmiechem. - Bo widzisz nasz braciszek ma takie odmienne zainteresowania. - mówił przez śmiech Rocky. - Hej! Wszyscy wołają was na ciasto! - krzyknęła Rydel. - Ooo ja chętnie! - krzyknął osiemnastolatek, który zawsze był pierwszy do jedzenia. - Ej Ross, a może przynieść ci tu ciasto? Może chcesz zostać ze swoim nowym przyjacielem krzakiem? - pytał rozbawiony Riker. Blanca delikatnie się zaśmiała. - Nieee... yyy... chyba wolę zjeść przy stole jak każdy. - odpowiedział zmieszany Ross. - Jak wolisz. - odparł Riker wciąż chiocząc. - A co wam tak wesoło? - spytała mama Ratliffa widząc roześmianą Blancę i Rikera. - No bo Ross ma nowego przyjaciela. Nie wiem jak go nazwał. Pan drzewko czy jakoś tak. Dziś dowiedziałem się, że jest NAPRAWDĘ zapalonym przyjacielem przyrody. - tłumaczył najstarszy z rodzeństwa. - Ja wolę nie pytać co się tam wydarzyło. - odpowiedziała lekko zdezorientowana kobieta. Tym razem atmosfera przy stole była o wiele luźniejsza niż przedtem. Każdy ze sobą rozmawiał, a tematy nie kończyły się. - Dobrze. Dziękujemy za zaproszenie, ale myślę, że jest już późno i powinnyśmy wracać do hotelu. - powiedziała nagle ciocia Blanci. - Już?! - powiedziały równo nastolatki. - Jakie już? Przecież jest dwudziesta pierwsza. - oznajmiła kobieta. - Jeśli się pani zgodzi dziewczyny mogą jeszcze zostać, a później je odwieziemy. - poinformował Riker. Po chwili ciocia się zgodziła i sama wyruszyła w drogę powrotną. Wszyscy dorośli po chwili również wrócili do domów, w końcu zespół R5 miał swój dom, a wszyscy zostali tylko zaproszeni. Także młodzież została sama. Blanca, Bella oraz Rydel poszły do pokoju dziewiętnastolatki, natomiast chłopaki zostali w salonie.
Blanca, Bella i Rydel
- To o czym gadamy? - zapytała Rydel. - Wiesz co Rydel ja ci muszę coś powiedzieć i pewnie zaraz Blanca się na mnie BARDZO wkurzy, ale ja już nie chcę się tym jarać samotnie. Blance podoba się twój brat. - powiedziała blondynka najszybciej jak mogła. - Co?! Który?! Riker czy Ross? - dopytywała dziewiętnastolatka. - Ross... nie mówię, że go kocham czy coś aczkolwiek coś tam do niego czuję, ale skąd ty wytrzasnęłaś tego Rikera tak nagle?! - odpowiedziała szatynka. - No bo oboje tak na ciebie patrzą.... - nie dokończyła, ponieważ Blanca jej przerwała. - Coś ci się zdaje. - Mmm... nie ważne. Wróćmy do tematu Rossa. Więc... umówisz się z nim? - pytała dalej Rydel. - No chyba zwariowałaś. Znamy się dopiero jeden dzień i poza tym nie mam tyle odwagi, żeby do niego zgadać. Stresuje się przy nim. - wyjaśniała siedemnastolatka. - Mam pomysł! - krzyknęła nagle Isabella. - Umówisz się z nim, ale tak naprawdę to nie będziesz ty, ale już na randce pójdziesz ty jako ty tylko teraz będzie inaczej! - mówiła podekscytowana dziewczyna. - Hę? Nic nie rozumiem. - przyznała Blanca. - Ja też nie. - potwierdziła Rydel. - Już wyjaśniam. - zaczęła blondynka. - Przebiorę się za ciebie i zaproszę go gdzieś, a na randkę pójdziesz prawdziwa ty. - sprostowała nastolatka. - To nie głupie, a nawet bardzo mądre. - stwierdziła Rydel. - No nie wiem... - mówiła Blanca. - No zgódź się... proszę, proszę, proszę, proszę, proszę! - nalegała przyjaciółka. - Zgoda... - westchnęła. - Ale pod jednym warunkiem. - kontynuowała. - Pod jakim? - dopytywały dziewczyny. - Cóż... więc moje imię Blanca nigdy mi się nie podobało i tak nagle wszyscy na mnie zaczęli wołać Tina, bo moja ulubiona artystka z dzieciństwa miała taki pseudonim, więc gdybyście mogły czasem tak na mnie wołać.... - nie dokończyła, gdyż przyjaciółki jej przerwały. - No jasne. - Przyjmujemy twój warunek, więc ogłaszam, że akcja randka z Rossem jest oficjalnie rozpoczęta! - krzyknęła Bella.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tak wiem, ten rozdział jest taki
okropny. Moje pisanie opowiadań to
jakiś horror. Czy wy też macie takie zdanie?
Jeśli tak już wiem jakich komentarzy mogę
się spodziewać :'( W dodatku jest taki krótki...
To chyba nie jest mój dzień na pisanie...
Do następnego!
R5 - Let's not be alone tonight
https://www.youtube.com/watch?v=lvCQuc98Dlc