sobota, 26 marca 2016

10. "It's easy for you"

ROZDZIAŁ #10
Heeej. ;) W końcu udało mi się wstawić ten rozdział. Planowałam wstawić go wcześniej, ale nie udało się.

MIŁEGO CZYTANIA.......

Tina od razu po tym postanowiła wstać z łóżka, przebrać się i jak najszybciej pobiec do domu Lynch'ów. Jej przyjaciółka, Bella jeszcze spała, więc szatynka napisała jej kartkę z wiadomością, że jest w domu R5. Następnie położyła ją na szafce nocnej obok dziewczyny. Około pół godziny po tym była już w domu Lynch'ów. Cały czas martwiła się o Rikera. Sama w to nie wierzyła, ale wciąż miała nadzieję, że może jednak wrócił i wszystko będzie już dobrze. Niestety. Tak się nie stało. Kiedy przyszła od razu otrzymała wiadomość, iż Riker nadal nie wrócił. Po paru minutach przyjechali Ross i Rocky, którzy od około 3 godzin szukali barta.
- I co? Znaleźliście go? - poderwała się Rydel, gdy tylko ich zobaczyła.
- Nie, nigdzie go nie ma. - odpowiedział zrezygnowany Ross.
- No cóż. Zrobię śniadanie, a później będziemy go znowu szukać. - odpowiedziała blondynka i udała się do kuchni.
- My spróbujemy dodzwonić się do niego. Może w końcu odbierze. - powiedział Ratliff i razem z Rockym udali się na górę. Blanca usiadła obok Rossa, który był naprawdę załamany. W takim stanie jeszcze go nie widziała. 
- Co jeśli on już nie wróci? - zapytał blondyn.
- Nawet tak nie myśl. Riker jest rozsądny i na pewno prędzej czy później wszystko się ułoży. - pocieszała go. Kilka kolejnych minut siedzieli w ciszy, którą przerwał dźwięk telefonu Tiny. Jej serce zaczęło bić mocniej i szybciej, gdy na ekranie zobaczyła napis "Message from: Riker". 
- Ross. - szepnęła i pokazała mu wiadomość. 
- Wiem gdzie on jest. - zerwał się z kanapy i ruszył w kierunku drzwi. Tina pobiegła za nim. Wsiedli do auta chłopaka i ruszyli w kierunku... no właśnie w jakim kierunku?
- Dokąd jedziemy? - zapytała dziewczyna.
- Na lotnisko. Z wiadomości od niego wynika, że ma zamiar polecieć do Los Angeles. Za pewne wybiera się do rodziców. Jeśli się pospieszymy może uda nam się go zatrzymać.

Na lotnisku
Po około 30 minutach dojechali na miejsce. W tym momencie odlatywał samolot.
- Żeby to nie był samolot, którym odlatywał Riker - pomyślała Blanca. Razem z Rossem wysiedli z auta. Zauważywszy małą grupkę fanek idących w stronę powrotną Tina i Ross spojrzeli na siebie. Wyglądało na to, że Riker rzeczywiście poleciał kilka minut temu. Siedemnastolatek wolał jednak upewnić się. 
- Hej dziewczyny. Czy Riker odleciał tym samolotem przed chwilą? - zapytał podchodząc do fanek.
- Tak. - odpowiedziały zgodnie. Następnie zaczęły prosić go o autograf. Blanca stała z tyłu i przyglądała się sytuacji, gdy nagle przyszedł jej do głowy pewien pomysł. 
- Przepraszam, kiedy odlatuje następny samolot do Los Angeles? - zapytała kobietę, pracującą na lotnisku.
- O 13. Czyli za równe 3 godziny.
- Dziękuję. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. Następnie wróciła do Rossa, który rozmawiał z fankami, które nadal były na lotnisku. Po upływie kolejnych 15 minut nie miała już cierpliwości. Pociągnęła Rossa za rękę.
- Myślę, że to nie jest dobry moment na plotkowanie z fankami. Następnym samolotem, o 13 lecimy do Los Angeles, a następnego dnia rano wrócimy. Będziesz miał kilka godzin na pogodzenie się z Rikerem.
 Chwilę później wsiedli do auta i ruszyli w stronę domu R5. Uznali, że pomysł Blanci jest naprawdę dobry. Z chwilowym wyjazdem Rossa na pewno nie będzie problemu. Właściwie to jego rodzeństwo zgodzi się od razu. Gorzej z przekonaniem cioci Tiny. Szatynka miała jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

Dom R5
Po dojechaniu na miejsce od razu przedstawili sytuację i dalszy plan działania. Kiedy Blanca miała iść do hotelu, aby przekonać ciocię na wyjazd do głowy wpadła jej taka myśl: "Po co mam się męczyć sama skoro Ratliff może mi pomóc. W końcu to jego mama".
- Ratliff słuchaj jest sprawa. Pomóż mi przekonać ciocię.
- Jasne. Pomogę ci. - odpowiedział. Następnie oboje ruszyli w kierunku hotelu.
- Spotkamy się na lotnisku! - krzyknęła Blanca do Rossa na odchodne. Podczas, gdy szła z Ratliffem do hotelu nie rozmawiali. Żadne z nich nie odzywało się. Szatynka myślała o Rossie przez co zaczynała myśleć o Rikerze następnie o locie do Los Angeles i o tym jak bardzo bała się, że ciocia się nie zgodzi. Przez to całe myślenie droga do hotelu wydała jej się znacznie krótsza niż zazwyczaj. Od razu gdy weszli do holu zauważyli kobietę, której szukali.
- Cześć ciociu. Posłuchaj mam do ciebie bardzo ważną sprawę. - zaczęła Blanca. Serce biło jej przy tym niemiłosiernie szybko i mocno.
- Cześć Tina. Coś się stało? 
W tym czasie Ratliff stał trochę z tyłu i przysłuchiwał się całej rozmowie.
- Ymm... - zawahała się Blanca. - Chodzi o to czy... czy mogę polecieć o 13 z kolegą do... Los Angeles? 
- Oczywiście, że nie. Twoja matka by mnie chyba zabiła gdybym pozwoliła ci tam lecieć. I to jeszcze z jakimś KOLEGĄ. 
- Ale mamo - wtrącił się do rozmowy Ratliff. - Bo Blanca nie chce tam jechać dla własnych przyjemności. Ona chce tylko pomóc Rossowi. Oni chcą polecieć tam, żeby ściągnąć tu z powrotem Rikera. - tłumaczył. 
- Poza tym jutro rano następnym samolotem wrócimy do Miami. 
Kobieta przez następną chwilę zastanawiała się jaką decyzję podjąć.
- No dobrze. Niech będzie. - powiedziała w końcu.
- Dziękuję! - krzyknęła Blanca i rzuciła się jej na szyję.


*Trochę później*
Lotnisko
O umówionej wcześniej godzinie Ross i Blanca znajdowali się na lotnisku. Oboje wiedzieli, że coś może pójść nie tak i nie zdołają przekonać Rikera do powrotu. Mieli jednak nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Niedługo po ich przybyciu wsiedli do samolotu i ruszyli.

Los Angeles
Podróż minęła szybko. Od razu, gdy wylądowali zamówili taksówkę, którą ruszyli do rodzinnego domu Lynch'ów. Blanca wiedziała, że Ross jest bardzo zestresowany i zmartwiony.
- Nie martw się, na pewno wszystko pójdzie dobrze. - pocieszała go szatynka.
- A może ty mu wszystko powiesz? To łatwe dla ciebie.
- Przestań. Dasz sobie radę, ale pamiętaj. Masz jedną noc. Jutro rano wracamy do Miami.
 Tutaj rozmowa się urwała. Dalej jechali w ciszy, po około czterdziestu pięciu minutach dojechali na miejsce.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
No więc tak wygląda rozdział
10. I muszę przyznać, że 
jestem niezadowolona. Myślałam,
że lepiej mi wyjdzie, bo miałam
pomysły. Niestety sama nie wiem
co się stało, ale popsułam ten
rozdział. Mam nadzieję, że 
kolejny wyjdzie lepszy.
Do następnego!

Co sądzicie o wyjeździe do 
Los Angeles?
Myślicie, że uda się przekonać
Rikera?
   
Piosenka: R5 - I can't say I'm in love
https://www.youtube.com/watch?v=ZbvqJWI1WnU  

 
 
 

6 komentarzy:

  1. No jak zwykle swietny rozdzial ;) Jestem bardzo ciekawa czy sie im uda i cala trojka wroci do domu ;) Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :**** Next chyba dopiero za tydzień niestety :/

      Usuń
  2. Co ty opowiadasz?! Wcale nie zepsułaś rozdziału bo jest świetny! ♡
    Myślę, że wyjazd do Los Angeles to dobry pomysł. Mam nadzieję, że uda im się przekonać Rikera i wróci do Miami :)

    Pozdrawiam
    ~Rossy❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Dziękuję :) No zobaczymy... miejmy nadzieję, że się uda heh :*

      Usuń